sobota, 23 listopada 2013

12. Więźniowie tajemnic




Rudowłosa Gryfonka z uśmiechem przywitała nowy dzień. Nawet, kiedy wyjrzała przez okno i zobaczyła ciężkie, szare chmury, jej humor się nie pogorszył. Spowodowane to było nie tylko tym, że dzisiejszego dnia było Halloween, ale również powodem były ostatnie dni. Lily starała się nie myśleć, że te miłe chwile, które w ciągu nich spędziła były tylko ciszą przed burzą, postanowiła wcielić w swoje życie jedną z zasad Syriusza.
Postanowiła, że będzie żyć każdą sekundą, nie przejmując się na zapas.  I tak też robiła przez ostatnie dwa tygodnie, kiedy James z pomocą przyjaciół opowiadał jej o zapomnianych latach. Zarumieniła się na samą myśl, że pomiędzy nimi znów się układało. Z każdą kolejną minutą, jego gestem i słowem coraz bardziej się w nim zakochiwała, o ile to było możliwe. W każdym razie, to uczucie pomagało przetrwać jej te trudne chwile, kiedy nie pamiętała połowy swojego życia, pomagało jej zapomnieć o tym, co działo się za murami Hogwartu.
Ale chwila.
Czy ona rzeczywiście chciała o tym zapomnieć? Czy to właśnie na tym polegała syriuszowa zasada? Cała aż wzdrygnęła się na tę myśl. Nie było nawet mowy, aby nie przejmowała się tym, że w każdej chwili mugole, charłacy, a teraz nawet i czarodzieje ginęli w męczarniach. A co z jej rodzicami? Dumbledore mówił, że są chronieni przez zaklęcie, ale czy aby na pewno? Wizja ich śmierci przeraziła ją tak bardzo, że jej wyśmienity humor stał się przeszłością. I teraz zastanowiła się, czy ten uśmiech, z którym chodziła od kilkunastu dni nie był jedynie iluzją.
Kiedy sprawdziła, czy wszystkie potrzebne książki ma w torbie, odwróciła się w stronę Elizabeth. Blondynka siedziała nieruchomo na łóżku, intensywnie nad czymś myśląc i wpatrując się zamglonymi oczami w szybę, na której krople deszczu tworzyły miliony przecinających się ścieżek. Evans już jakiś czas temu zauważyła, że jej przyjaciółka coraz częściej traciła łączność ze światem albo raz na jakiś czas znikała gdzieś wieczorami, aby przed północą wrócić w parszywym humorze. Lily już wiele razy próbowała z nią pogadać, ale zawsze zbywała ją uroczym uśmiechem i zapewnieniami, że to przez to, co dzieje się w czarodziejskim świecie. Więc, rudowłosa nie widziała już sensu, aby i teraz zadawać jej te samo pytanie. Pomyślała, że najlepiej będzie, jeśli skonsultuje się w tej sprawie z Remusem.
- Liz, idziesz na śniadanie? – spytała, zawieszając sobie torbę na ramieniu. Skrzywiła się, czując jej ciężar.
- Nie, nie. Czekam na Remusa – odparła mechanicznie, przegryzając wargę.
- W porządku. – Głęboko westchnęła i wyszła z dormitorium.
Nie widząc w pokoju wspólnym nikogo znajomego, samotnie ruszyła do Wielkiej Sali. Uśmiechnęła się blado, czując halloween’owy klimat. Choć było dopiero rano, na ścianach już były pozawieszane dyniowe lampiony z wyciętymi przerażającymi minami, a w ciemnych kątach kryły się nietoperze, czekające, aby wylecieć w odpowiednim momencie. Nawet duchy wydawały się być tego dnia dużo bardziej przerażające. I mimo wszystko, Lily nie mogła już się doczekać kolacji.
- Lily! – Usłyszała znajomy głos.
               Ściągnęła brwi i jeszcze zanim się odwróciła, zastanowiła się, do kogo on mógł należeć. Długo nie musiała się głowić, gdyż przed nią pojawiła się radosna Paige. Evans nie mogła nie uśmiechnąć się, widząc, jaką energią emanuje Krukonka. Zbyt często z nią nie rozmawiała, ale nawet takie krótkie, sporadyczne wymiany słów sprawiały, że rudowłosa poczuła sympatię do dziewczyny Syriusza. W przeciwieństwie do Elizabeth…
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli potowarzyszę ci w drodze do Wielkiej Sali?
- Nie, nie będę miała. Dawno nie gadałyśmy – odparła Lily, idąc ramię w ramię z Paige.
- To prawda. Syriusz ma tyle energii, ciągle mnie gdzieś wyciąga. – Zaśmiała się cicho. – Pamiętam, jak przedwczoraj zabrał mnie do Zakazanego Lasu…
               Rudowłosa wyłączyła się w tym momencie, kiedy w głowie pojawiła jej się pewna zamazana myśl. Skupiła się i wyobraziła sobie, jak sięga po nią ręką. Potem, jak to zwykle bywa, została porwana w wir wspomnień…
*
               Tego dnia w Wielkiej Sali panował nadzwyczajny harmider. Uczniowie rozmawiali ze sobą z podekscytowaniem o tym, jak spędzą dzisiejsze święto. Pierwszoklasiści, ze smakiem jedząc śniadanie, pokazywali sobie wiszące na ścianach szkielety, które zdawały się śmiać, pajęczyny i wielkie pająki, czatujące na swoje ofiary, lampiony w kształcie dyń zamiast świec oraz śpiące nietoperze. Duchy, strasząc wrażliwsze osoby, wylatywały nagle z talerzy, wydając przy tym przeróżne dźwięki.
               Syriusz zarechotał, widząc, jak jedna ze Ślizgonek oblała sokiem osobę siedzącą obok, przestraszona przez Krwawego Barona, który równie ucieszony, co Black, odleciał w poszukiwaniu kolejnej ofiary. Brunet spojrzał pytająco na Jamesa, który szturchnął go łokciem w bok. Potter kiwnął głową na Petera, który przygaszony, dziobał widelcem jajecznicę. Obaj Huncwoci unieśli brwi. Po raz pierwszy widzieli, żeby Pettigrew nie miał ochoty na jedzenie. I w tej chwili to wydawało się być naprawdę podejrzane.
- Peter? Co się stało? – spytał Syriusz, nachylając się nad stołem.
               Pettigrew gwałtownie uniósł głowę, a na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, kiedy zobaczył, że jego przyjaciele wpatrują się w niego z troską. Przełknął głośno ślinę. Nie potrafił sobie przypomnieć, żeby kiedykolwiek obdarzyli go takim spojrzeniem.
- Nic, tylko… - zaciął się. Widząc ich naglące spojrzenia, westchnął głęboko. – Znowu dostałem trolla z transmutacji. McGonagall grozi mi, że napisze do rodziców, jeśli nie wezmę się w garść – burknął, spuszczając wzrok. – I chyba muszę się przygotować na wyjca, bo nie zanosi się na to, żebym…
- Stop. Żadnego wyjca. Pomożemy ci z transmutacją – zakomenderował Syriusz, a James poparł go, uśmiechając się pocieszająco.
- S-serio? – Peter upuścił widelec, zszokowany.
- Oczywiście, a czemu nie? – spytał retorycznie Potter, wzruszając ramionami.
- No bo… myślałem, że jesteście źli za tamtą pełnię – wymamrotał niepewnie.
- Daj spokój. Przecież to nie twoja wina, że jakiś Ślizgon cię ogłuszył i zostawił nieprzytomnego na korytarzu. Swoją drogą, jesteś pewny, że nie wiesz, kto to był? – spytał Syriusz, po czym wgryzł się w kanapkę z serem.
- Nie, nie pamiętam. Przepraszam i… dziękuję. Nie wiem, co bym bez was zrobił – powiedział, pilnując, aby jego głos nie zadrżał.
               Czuł, że ziemia usuwa mu się spod nóg. Spadał w ciemną otchłań kłamstw i obłudy. Spuścił głowę i wpatrzył się tępo w talerz z nietkniętym jedzeniem. Wcześniej nie potrafił patrzeć im w oczy, teraz nie mógł już nawet przebywać w ich towarzystwie. Miał wrażenie, że był kimś obcym, wrogim… kimś, kto zdradził swoich przyjaciół dla własnych korzyści.
               Zdrajca.
               Pochylił głowę i złapał się za włosy. W jego umyśle zapanował chaos, poczuł gulę w gardle i wiedział, że jeśli zaraz stąd nie wyjdzie, rozchoruje się. Pobladły, wstał, i starając się nie patrzeć na zszokowane twarze przyjaciół, powiedział stłumionym głosem, że źle się czuje i pewnie dziś nie pojawi się na lekcjach. Huncwoci odprowadzili go nieco zmartwionym wzrokiem. James chciał coś powiedzieć, jednak w tym momencie do Wielkiej Sali wleciały sowy. Obaj szybko odsunęli naczynia, zanim niezdarna sowa rodziny Potterów wywróciła się i wpadła w talerz z kanapkami. Syriusz parsknął śmiechem, patrząc, jak Potter odwiązuje list od rodziców, mrucząc coś o głupim i starym ptaszysku. W tym samym momencie przed Blackiem pojawiła się niewielka sowa z Prorokiem Codziennym. Brunet wygrzebał z kieszeni odpowiednią ilość sykli i wrzucił do woreczka.
- No i co tam piszą, Łapciu? – zagadnął James, chowając list do torby.
               Syriusz spojrzał na niego ze zgorszoną miną.
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów, łosiu. Jeszcze pomyślą sobie coś niemoralnego o nas… - powiedział konspiracyjnym szeptem i spojrzał na nagłówek gazety, ignorując krztuszącego się jedzeniem Pottera.

PODCZAS AKCJI RATUNKOWEJ UPROWADZONO TRZECH AURORÓW!

        Black ściągnął brwi i szybko przerzucił na stronę, gdzie znajdował się dany artykuł. Im dalej przesuwał się jego wzrok po tekście, tym bardziej chłopak bladł. Na koniec rzucił okiem na zdjęcie przedstawiające masę poległych ciał. Jego dłonie zadrżały i mocniej ścisnęły gazetę, kiedy wpatrywał się w znajome nazwisko wymienione wśród porwanych przez Śmierciożerców. Podniósł głowę i już zbierał się do tego, aby przekazać tę informację Jamesowi, kiedy ten uśmiechnął się promiennie i utkwił wzrok w idącej w jego stronę Lily. Szybko jednak jego uśmiech zbladł, gdy zobaczył, że rudowłosa ma ponury wyraz twarzy.
- Hej, Lily, co się stało? – spytał z troską, patrząc, jak zajmuje miejsce naprzeciwko niego.
               Dziewczyna zacisnęła usta i wpatrzyła się w stół. Chciała się opanować, aby na spokojnie porozmawiać z Jamesem, bez kolejnych kłótni, ale ogarnęła ją taka złość i ukłucie zazdrości, że nie potrafiła postąpić inaczej, jak spojrzeć oskarżycielsko prosto w orzechowe oczy Pottera. Przez chwile miała wrażenie, że ostatecznie zmięknie pod pełnym miłości spojrzeniem bruneta, jednak tak się nie stało. Wyglądało na to, że wspomnienie poruszyło ją bardziej niż myślała.
- Czemu mi nie powiedziałeś? – spytała sucho.
- Ale że czego ci nie powiedziałem? – zdziwił się.
- Jeszcze się pytasz! – zawołała. Kiedy zorientowała się, że inni zwrócili na nią uwagę, nachyliła się nad stołem i ściszyła głos. – Myślałam, że mogę ci zaufać, James. Wiesz, że jeszcze wszystkiego nie pamiętam, a ty… zdobywam wiedzę o swojej przeszłości tylko i wyłącznie dzięki wam.
- Lily, nie pojmuję, o co ci w tej chwili chodzi. Przecież mówimy ci wszystko, w życiu bym cię nie okłamał – powiedział żarliwie, nachylając się w jej stronę.
- Akurat – prychnęła, prostując się i krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Jak ty możesz mi tak kłamać w żywe oczy, co? Merlinie, jak ty możesz patrzeć w lustro?
- Co?! Oszalałaś?! Wkurzasz się o coś i nawet nie chcesz mi powiedzieć, o co ci chodzi! Typowa kobieta – sarknął, poprawiając ze złością okulary. – Jak TY ze sobą wytrzymujesz?
- A więc to tak! -  Wycelowała w niego palcem wskazującym. – Skoro uważasz mnie za, jak to określiłeś, typową kobietę, to po co w ogóle ze mną jesteś? A może to ze względu na nią? Chcesz być bliżej niej – wysyczała przez zęby.
               Oczy chłopaka rozszerzyły się z zaskoczenia, kiedy dotarł do niego sens tego, co powiedziała Lily. Był coraz bardziej sfrustrowany tym, że rudowłosa robiła mu awanturę o coś, o czym on nie miał zielonego pojęcia. W dodatku, wątpiła w jego uczucie co do niej.
- O kogo ci chodzi? – spytał, hamując złość.
- Pff, jeszcze się pytasz. – Wywróciła oczami i nagle zamarła z otwartą buzią. – Chwila, czyli było ich WIĘCEJ?!
               James przeczesał z irytacją włosy, klnąc siarczyście, za co został nagrodzony kolejnym rozzłoszczonym spojrzeniem dziewczyny.
- Czy możesz mi powiedzieć, zamiast gadać o rzeczach z palca wyssanych, o co ci chodzi?
               Przełknęła głośno ślinę. Przez gardło nie chciało przejść jej to, co miała zamiar mu powiedzieć.
- Widziałam wspomnienie, jak całujesz się z Elizabeth w Zakazanym Lesie – wykrztusiła w końcu.
               Zszokowany, zamilkł na moment.
- C-co? Ale Lily, przecież to niemożliwe! Ja nigdy… Merlinie broń mnie przed takim czymś. Elizabeth, ona jest dla mnie jak siostra, nie potrafiłbym jej… Jesteś pewna, że to byłem ja, że to była ona? – spytał, kompletnie zdezorientowany.
- Tak, widziałam was bardzo wyraźnie – odparła zmęczona. – Czy mógłbyś mi to wyjaśnić?
- Nie. – Pokręcił głową. – Nie potrafię sobie przypomnieć, żebym kiedykolwiek…
- Ale przecież…
- Zamknijcie się! James cię z nikim nie zdradza, to wydarzenie miało miejsce na początku szóstej klasy, kiedy jakiś idiota dolał dziwnego i otępiającego eliksiru do napoju. Całe szczęście, że ja wtedy robiłem, co innego… - zamilkł na chwilę. – W każdym razie, naprawdę miło się was słucha, jak gruchacie, ale ja mam coś ważniejszego do powiedzenia – rzekł ponuro.
               Oboje, nieco zirytowani, odwrócili się w jego stronę. Black był niesamowicie blady, czym przeraził swoich przyjaciół. James miał zamiar spytać się, co się stało, ale brunet uciszył go gestem dłoni, po czym rzucił przelotne spojrzenie na tekst w gazecie.
- James. – Nabrał głębokiego wdechu. – Porwano twojego ojca.
*
       Wybacz, kochanie, że zaczynam bez przywitanie, ale nie jestem w tym momencie w stanie napisać nic, prócz tych kilku, suchych zdań. Z pewnością w gazecie już przeczytałeś, co się stało. Mam nadzieję, że zostanie znaleziony zanim… Obawiam się, że Aurorzy mają za dużo na głowie, żeby szukać jego i dwóch innych porwanych, boję się, że mogą nie być w stanie go znaleźć…
               Proszę Cię, James, nie rób niczego głupiego i siedź w zamku z przyjaciółmi, opiekuj się Lily. Znam Cię i wiem, że w tej chwili w Twojej głowie układa się już plan, ale wiedz, że nie jesteś w stanie nic zrobić – ani Ty, ani też Twoi przyjaciele, więc, na Merlina, chociaż raz w życiu się mnie posłuchaj i nie wychylaj nosa poza teren Hogwartu.
Kocham Cię,
Mama

               James wiedział, że matka nie popadała w rozpacz, tylko zachowała zimną krew i wraz z Zakonem wyruszyła szukać ojca, ponieważ Aurorzy, a właściwie Ministerstwo Magii miało związane ręce, takie przynajmniej pogłoski słyszeli jego rodzice. Szpiedzy są wszędzie, mówił jego ojciec. Mruknął z irytacją i wcisnął zmięty list do torby. Ciężko przyszło mu to przyznać, ale wiedział, że jego matka miała rację. Zawsze ją miała. Z chęcią by opuścił zamek i poszedł na własną rękę uratować ojca, ale nawet nie wiedział, gdzie go przetrzymywano. Kryjówki Śmierciożerców były pieczołowicie chronione i jedynie jeszcze Zakon był w stanie je odnaleźć.
               Oparł czoło o ścianę, zaciskając zęby. Do szału doprowadzała go jego bezsilność. Nie mógł znieść tego, że on siedział tu bezpieczny, podczas kiedy inni umierali, byli torturowani. Zrobiło mu się niedobrze na samą myśl o tym, co właśnie mogli robić jego tacie, aby wydobyć ważne informacje, których on posiadał aż nazbyt.
               Żałował, że nie mógł pójść do Dumbledore’a i poprosić go o przyjęcie do Zakonu Feniksa. Rodzice w tajemnicy mówili mu o tajnej działalności i tylko dlatego, że kiedyś podsłuchał ich rozmowę, a potem zaszantażował ich, aby powiedzieli mu więcej. I zrobili to, ale pod warunkiem, że nie powie o tym nikomu, nawet Syriuszowi. To była jedna z tych śmiertelnych informacji, za którą nawet Śmierciożerca dałby się nawet zabić.
- Nie wiem, co napisała twoja mama, ale na pewno miała rację – powiedział Syriusz, podchodząc do przyjaciela z ponurą miną.
               Potter głęboko westchnął i odwrócił się w stronę Blacka. Okularnik wiedział, że jego kuzyn przeżywał porwanie Charlusa równie mocno, co on. I wcale mu się nie dziwił, bo kiedy Syriusz uciekł od swojej fanatycznej rodziny, rodzice Jamesa przyjęli go jak syna, którego dawno nie widzieli.
- Mam nie wychylać nosa poza teren zamku – burknął.
- Stary, wiesz, że gdybyś ty uciekł z zamku, aby go ratować, poszedłbym z tobą, ale w tym przypadku… Nawet nie wiemy, gdzie go przytrzymują.
- Wiem, ale to jest wkurzające, że nic nie możemy zrobić.  – Zacisnął pięści i tępo wpatrzył się w ścianę.
- No cóż, możesz pogodzić się z Lily. Strasznie przeżywa tą waszą kłótnię, która, moim skromnym zdaniem, była bezsensowna – oświadczył Black.
               James wywrócił oczami, ale odepchnął się od ściany i ruszył razem z przyjacielem na lekcje. Jednak w głowie wciąż miał obraz torturowanego ojca, leżącego przed zgrają szyderczo śmiejących się Śmierciożerców i Voldemorta.
               Przecież nikt by się nie dowiedział, gdyby trochę powęszył…
*
               Syriusz czuł się tak jakby był samym Remusem, kiedy w przerwie na obiad zobaczył Elizabeth, znikającą w Pokoju Życzeń z jakimś Krukonem. Miał wrażenie, że na jego policzku został czerwony piekący ślad dłoni. Teraz, wracając do Wieży Gryffindoru, starał się opanować, aby zaraz nie roznieść zamku. Przecież nie wiedział tak naprawdę kim był ten chłopak i w jakim celu się spotkali… Miał nadzieję, że to nie było coś, co mogłoby zranić Lupina. Nigdy nie wybaczyłby dziewczynie, gdyby się okazało, że zdradza jej najlepszego przyjaciela.
               Machinalnie podał Grubej Damie hasło i, nie zwracając uwagi na jej flirciarskie zaczepki, wpadł do pokoju wspólnego, gdzie aż roiło się od uczniów starszych klas. Młodsi zapewne latali po całej szkole i zaśmiewali się z dekoracji, dodając coś od siebie. Po trzeciej lekcji widział, jak drugoklasiści powiększają pająki i nietoperze.
               Rozejrzał się w poszukiwaniu Elizabeth albo kogoś, kto mógłby wiedzieć, gdzie ona się podziewała. Dopiero na schodach do dormitorium chłopców zobaczył, jak blondynka całuje się z Lunatykiem, który potem poczochrał jej z uśmiechem włosy i zniknął za drzwiami. Black zacisnął pięści i ruszył w jej stronę.
Blondynka zaczęła schodzić ze schodów z radosnym wyrazem twarzy, lecz kiedy tylko zauważyła bruneta, wykrzywiła usta w grymasie i przyspieszyła, aby nie musieć z nim gadać. Jednak chłopak miał zupełnie inne plany. Z zaciśniętymi wargami, chwycił ją mocno za ramię i zaprowadził w kąt. Elizabeth ze złością wyszarpnęła rękę z jego uścisku.
- Czego chcesz? – warknęła, krzyżując ręce na piersiach.
- Co ty wyprawiasz z tym chłopakiem? Nie rób takiej zdziwionej miny. Widziałem cię dzisiaj, jak znikałaś z tym  Krukonem w Pokoju Życzeń. Zdradzasz Remusa? – Zmrużył oczy, z wyczekiwaniem wpatrując się w Powell.
               Twarz dziewczyny momentalnie zobojętniała, a oczy jakby skryły się za jakąś kurtyną, aby Syriusz nie mógł odczytać z nich emocji, jakie targały w tym momencie dziewczyną. Sfrustrowany, wywrócił oczami.
- Nie, nie zdradzam go. Rozumiem, że mnie nie lubisz, ale zaraz żeby podejrzewać mnie o coś takiego? – zamilkła na chwilę jakby chciała dać mu chwilę na zastanowienie się nad jej słowami. – Poza tym, to nie jest twoja sprawa, co robię. Nie wpychaj nosa w nie swoje sprawy, Black  – wysyczała, po czym, nie czekając aż coś odpowie, udała się do swojego dormitorium.
               Syriusz był w tej chwili więcej niż tylko pewny, że będzie musiał mieć na nią oko, bo czuł, że dziewczyna coś ukrywała, a jego zadaniem było dowiedzenie się, co – dla dobra Remusa.
*
               Kiedy wybiła godzina pierwsza w nocy, Elizabeth po cichu opuściła dormitorium, uważając, aby nikogo nie obudzić. Jeszcze zanim zeszła po schodach, rzuciła na siebie zaklęcie kameleona. Weszła do pokoju wspólnego, gdzie od razu zobaczyła ślęczącą nad jakąś pracą Lily. Blondynka przewróciła z dezaprobata oczami i na palcach udała się w stronę schodów prowadzących do dormitorium chłopców. Już miała na nie wchodzić, kiedy ujrzała zbliżający się cień. Z bijącym sercem przytuliła się do ściany, kiedy w pomieszczeniu pojawił się James. Chłopak najwyraźniej też miał zamiar gdzieś się wymknąć, bo zaklął na widok rudowłosej i upchnął do kieszeni srebrny, przelewający się materiał i jakiś pergamin. Zmarszczyła czoło, zastanawiając się, po co mu to było.
- Lily, co ty tu jeszcze robisz o tej porze? – odezwał się zaskoczony Potter.
               Powell już nie usłyszała odpowiedzi Lily, bo szybko pomknęła do dormitorium Huncwotów. Przyłożyła ucho do drzwi, aby sprawdzić, czy chłopcy na pewno już śpią. Kiedy niczego nie usłyszała, ostrożnie uchyliła drzwi i wślizgnęła się do środka. Zewsząd docierały do niej odgłosy pochrapywania chłopców, więc odetchnęła z ulgą i, uważając na porozrzucane przedmioty, ruszyła w stronę łóżka Syriusza. A przynajmniej miała nadzieję, że to on tam spał.
               Przygryzając wargę, odsunęła kotarę i jej oczom ukazał się śpiący Black z lekko rozchylonymi ustami. Zimne ciarki przeszły jej po plecach, kiedy na niego patrzyła. Ścisnęła mocniej różdżkę, aby nie wypadła jej z trzęsącej się dłoni. Wiedziała, że nie powinna tego robić, ale to było jedyne wyjście.
               Nie myśl nad tym, co robisz. Po prostu to zrób, pomyślała, powoli unosząc różdżkę.
- Przepraszam, Syriuszu. – Przełknęła głośno ślinę. – Oblivate.
               Opuszczając dormitorium chłopców, miała wrażenie, że wszyscy ją słyszeli i wiedzą, co zrobiła. Schodząc po schodach, przyłożyła dłoń do ust, wciąż w to nie wierząc. Mam nadzieję, że to było tego warte.
               W pokoju wspólnym znalazła się w tym samym momencie, w którym James pochwycił mdlejącą Lily. 

___________

Początkowa wersja tego rozdziału była "nieco" inna, ale cieszę się, że ją zmieniłam, bo ta jest o wiele lepsza. Nie chcecie wiedzieć, jaka była początkowa... ;p.
Ogólnie z rozdziału jestem zadowolona (dziwne xd), bo tu dobitnie widać, że sielanka zanika i w końcu zaczyna się to, na co czekałam i co kształciło i kształci się w mojej głowie. Mam nadzieję, że pod koniec tej części historii nie zostanę zasztyletowana :D.
I niedługo będę musiała zmienić szablon, bo ten mimo iż cholernie mi się podoba to jednak już nie bardzo pasuje do treści, a przynajmniej kolorystyka. Mam nadzieję, że moje zamówienie zostanie przyjęte xD. 
Ee, to chyba wszystko. Więc, pozdrawiam! :)


EDIT: Na stronie Stowarzyszenia Czasów Huncwotów jest głosowanie na bloga miesiąca >klik< . Naprawdę miło by mi było gdybyscie zagłosowali :).

32 komentarze:

  1. Ojejuojejuojejuojeju!
    Tyle rzeczy zdarzyło się na raz i to na koniec, więc nie mam pojęcia na co czekam bardziej.
    Notka świetna, mam nadzieję, że między Lily i Jamesem się ułoży.
    Czekam BARDZO niecierpliwie na następną notkę :)
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział. Tyle akcji! <3
    Kocham Syriusza i Jamesa. Ich bromance jest wyjątkowy. :3
    Nie podoba mi się ruch Eli. Osobiście ją uduszę. Nie wolno tykać Łapci. >.<
    Omdlenie Lily? Co do cholery? Mam nadzieję, że to nie ma nic wspólnego z usunięciem pamięci Łapy.
    Kim jest ten Krukon? Bratem? Eks-ukochanym? Szantażystą?
    Nie wytrzymam miesiąca do następnej notki. :(
    Życzę weny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie ma żadneog związku z pamięcią Syriusza :D. Ale nie martw się, to raczej nie było nci straszneego :).
      W pewnym sensie jednym z tych, których wymieniłaś, ale nie mogę niczego więcje zdradzić. Akurat to przez pewien czas musi być tajemnicą ^.^
      Nie martw się, tym razem powinien pojawić się prędzej, bo jak jest i więcej akcji to i więcej Luie ma weny, jakoś tak :D
      Dziękuję i również pozdrawiam :).

      Usuń
  3. "Teraz, wracając do Wieży Gryffindoru, starał się opanować, aby zaraz nie roznieść zamku. Przecież nie wiedział tak naprawdę kim był ten chłopka i w jakim celu się spotkali…"
    chłopak

    a teraz....
    CZO CZO CZO CZO CZO
    Luie, jak możesz mi to robić?! Znęcasz się nade mną :< Ja już i tak jestem chora i przykuta do łóżka, a tutaj jeszcze kolejne zmartwienia... poza tym zmuszasz mnie do myślenia, to nie fair xd
    No ale do rzeczy... no klimacik fajny, fajny, zaczyna się więcej dziać i nie ma takiej sielanki xd Szkoda ino tej kłótni Lily i Jamesa, skoro nic wielkiego się nie stało... jednak to jest takie prawdziwe, znajomi ciągle w związkach się kłócą przez jakieś nieporozumienia, ehhh, ludzie. No i dalej, co?! Omdlenie Lily, jeżu, teraz to jestem mega ciekawa o co chodzi, coś się dzieje, no coś się dzieje...
    Dalej.. Liz, zabiję Cię! Jak można tykać pamięć mojego wspaniałego Łapci :< Choć debil mógł się z niczym nie wygadać i po prostu szpiegować, trochę jego wina xd Ta jego dziewczyna nadal jest trochę podejrzana, dlaczego Elizabeth jej nie lubi, no jakiś powód musi być... jestem ciekawa, czy ma to coś wspólnego z tym Pokojem Życzeń i tajemniczym Krukonem ^^
    Hmm... co dalej, mam nadzieję, że Lupin nie będzie zraniony, on i tak już wystarczająco złego dostał od życia, jak również ciekawi mnie jak rozwinie się sprawa z ojcem Pottera i czy James zrobi coś głupiego xd A powinien w końcu on i jego Łapcia są wspaniałym duetem, który ciągle broi :D
    A no i Peter... hmm... nie lubię go, tchórz, ale może jednak nie nabrudzi tak jak by mógł, gdyby go te wyrzuty sumienia nie zżerały, więc nie jest tak źle.
    No cóż, to chyba tyle, rozdział świetny! *^* I skoro widzę, że Ty wzięłaś się i napisałaś, może też ruszę dupę... jak już się lepiej poczuję xd
    Czekam na kolejny rozdział Luie, bo rozbudziłaś jeszcze bardziej moją ciekawość! *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, biedactwo, a co Ci jest? W czapce się nie chodziło? :P
      Hahaha, powinnaś mi dziękować za rozbudzenie Twoich szarych komórek, powinny się trochę rozruszać, a skoro już leżysz w tym łóżku to będziesz miała, co robić :P.
      Wiesz, mi tlyko na początku było szkoda, a potem miałam niezłe rycie z nich :D. Poza tym, gdyby tak cały czas się "loffciali" i wgl to bym w końcu tęczą rzygnęła. No bo każda para powinna choć raz się pokłócić :).
      No biedny Łapcia, biedny, ale już lepiej, żeby zapomniał o tym, co zobaczył niż żeby stało się mu coś gorszego...
      Tak, to wszystko będzie się w jakiś sposób ze sobą łączyło, ale o tym trochę później, bo mam w zanadrzu jeszcze kilka innych scen, które koniecznie muszą być wcześniej, żeby jakoś to chronologicznie było i chyliło się ku rozwiązaniu ;p.
      No cóż, Lupina postaram się w jakimś stopniu ochronić, ale nie jestem pewna, na ile mi się uda. A co do ojca Jamesa - Rogacz i Łapa nie byliby sobą gdyby choćby nie spróbowali ;p.
      Taak, co do Petera, to mam pewne plany,nad którymi się wciąż zastanawiam ;p. Ale chłopak już zaczął się łamać, więc może niedługo wyśpiewa wszysko chłopakom - o ile moje plany nie ulegną zmianie ;p.
      No to zdrowiej, zdrowiej, bo też bym już chciała przeczytać coś z perspektywy Lu ^.^

      Usuń
    2. Moja mega szybka odpowiedź, wiem... Ale nie miałam czasu, bo musiałam wszystko nadrabiać xd Tak, w czapce sie nie chodziło i się straciło głos i miało problem z zatokami i kilka innych :P
      I nie podziękuję za to, przykro mi, wolałam nie myśleć, póki mogłam :D

      Nom, rozumiem, takie wspaniałe, idealne pary bez choćby kłótni są nienaturalne... i też nie mogę na nie patrzeć xd
      Coś gorszego?! No ja mam nadzieję, że mu się nic nie stanie, to mój kochany Łapa <3 ale on i tak powinien mieć tą pamięć dalej, przecież on by coś może ogarnął xd
      Oooo... no to ciekawe, ciekawe, w takim razie czekam na te dalsze powiązania :D
      No i jasne, że by nie byli sobą! Oni muszą coś namieszać xd
      Hmm... nie wiem, jak byłoby lepiej, czy gdyby wyspiewał czy nie, więc zobaczymy, jak te Twoje plany w końcu się urzeczywistnią :D

      Usuń
    3. Oh, rozumiem, te nadrabianie... też tego nienawidzę -.-
      Rok temu miałam tak samo, dostałam nauczkę, a teraz znowu dreptam bez czapki, inteligencja człowieka >.<
      Haha, nie ma sprawy, nie obrażę się za to :P.

      Weź nic mi nie mów, jak patrze na pary, które są takie słodkie i wgl (z pewnością wiesz, o czym mówię), to mam ochote walić głową o ścianę, dlatego u mnie będę starała się tego unikać, niestety w przypadku Jamesa i Lily momentami będzie ciężko ;p
      Też go kocham, więc będę starała się go w miarę oszczędzać - przynajmniej fizycznie, bo psychicznie (później) nie obiecuję...

      Usuń
    4. Łohoho, biję rekordy w nieodpisywaniu o.O Ale poodpisywałam na Twoje komentarze u mnie, to teraz tu xd

      Chciałam ino się zgodzić co do tych par, patrzeć się nie da o.O
      Nom, a co do tej parki akurat to racja, ciężko będzie, ale niekiedy będzie to do wytrzymania, w końcu też muszą być szczęśliwi a nie xd
      CZO ? psychicznie ? Nieee, mój kochany <3 Ale niech nie będzie zbyt źle :<

      A no i poza tym, rozdział ten, którego nie czytałam nadrobię na dniach, ale ostatnio mam tyle do zrobienia, jeszcze te lenistwo u babci na świętach... no cóż, nagromadziło się za wiele roboty i nie mam za dużo czasu dla siebie :< No, ale dam radę, bo chcę przeczytać, no! ^^

      Usuń
    5. To prawda, też muszą być. Ale mam w głowie tyle mrocznych i tajemniczych scen, że możliwe, iż trochę przyćmią sceny ich miłości :D.

      Niee, jak zwykle Syriusz się pozbiera. To tylko złamane serducho będzie, więc nasz silny Black da rade! Pomożemy mu! :3

      Oj tam, nie musisz sie spieszyć. Rozumiem te świąteczne lenistwo, bo i mnie dopadło, a musze przeciez jeszcze dokończyć rozdział na mojego drugiego bloga ;______;

      Usuń
    6. Mroczne i tajemnicze, wow, wow, będzie ciekawie :D
      E tam, to przeżyje! xd

      Dziękuję *^* Nom, poczytam, poczytam, choć wpierw recki trza poogarniać choć troszku i masę zadań na zajęcia, zadania z maty na konkurs, książki, lekturę, kilka innych rzeczy xd No i wszystko do szkoły, bo po co mieliby nam dać spokój na święta xd

      A no i własnie, drugi blog... tam też miałam wpadać, ale ten czas... no cóż, na ferie (a mam jako pierwsza, łiii *^*) na pewno ponadrabiam te drugie opowiadanie też! ^^

      Usuń
    7. Oh, weź mi tu nie mów o szkole. Ja to muszę jeszcze chemię poprawić i lekturę też przeczytać i o boże, ja nie chcę tam wracać >.<

      Osz Ty szczęściaro, ja mam jako ostatnia ferie ;____;

      Usuń
  4. To chyba najlepszy rozdział od początku tego opowiadania ^^. Wreszcie doczekałam się końca sielanki! Muszę przyznać, że już się troszeczkę nudziłam przy tym sielankowym wstępie poświęconym głównie wątkom romansowym i sprzeczkom postaci, bo tego już czytałam dużo w różnych historiach o Huncwotach (i nie tylko). Ale brakowało mi właśnie jakiejś grozy, przypomnienia, że przecież poza murami szkoły wcale nie jest tak różowo i beztrosko. Ten artykuł i wieść o ojcu Jamesa bardzo ożywiły atmosferę i mniemam, że rozruszają fabułę. To naprawdę ciekawy wątek i zastanawiam się, jak go rozwiniesz, jak to się skończy. Zdziwiłabym się, gdyby James ot tak się pogodził, więc może faktycznie opuści szkołę i będzie szukał ojca na własną rękę? Och, i Charlus jest aurorem? Ale fajnie, mam sentyment do aurorów xD.
    Peter ewidentnie już coś kombinuje. Jego zachowania są podejrzane, co świadczy o tym, że niby go trochę gryzie sumienie, ale jednak zdradza przyjaciół. Zastanawiam się też, co kombinuje Elisabeth. Ta wizyta w Pokoju Życzeń, wymazanie pamięci Syriusza... No, to wygląda podejrzanie. Ale nie mam pojęcia, co może kombinować. Może po prostu zdradza Remusa, ale czy wtedy posuwałaby się do wymazywania pamięci Blackowi? Sama nie wiem.
    Ale może być ciekawie ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mam być szczera to przy tych sielankowych scenach nie dość, że często nie miałam weny, aby pomysłu na opisy to miałam wrażenie, że akcja zmierza donikąd, więc nie dziwię Ci się, że się trochę nudziłaś - zważywszy także na Twoje uwielbienie do grozy :D. W kazdym razie, od tego rozdziału czuję niesamowity przypływ weny i o wiele lepiej pisze mi się opisy ^.^
      Nie, nie pogodzi się za zadne skarby i mimo wszystko mam uciechę, pisząc scenę z tym związaną. Chociaż nie powinnam, że wiadomo, jak się kończą takie akcje, ale w końcu coś sie dzieje, no! :)
      Nie to, że on kombinuje, ale zostanie wcianięty w kolejną akcję, ale to jeszcze za około 2 rozdziały. I niestety ktoś na tym ucierpi... ;p
      Wiesz, gdyby go zdradzała - na pewno nie uśmiechałaby sie tak promiennie do niego, więc to na pewno nie to - tyle moge powiedzieć :).
      Pozdrawiam i dzięki, że pomimo tego, ze zaczęłaś się nudzić, jakoś dotrwałaś do tego rozdziału 12 :D

      Usuń
  5. Głos oddany, rozdział przeczytany, w wolnej chwili skomentuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. Jak obiecałam, tak jestem. Nie wiem czy mogę tak od razu zacząć wymieniać, co mi się nie podoba, to niemiłe, ale muszę. Troszkę się zirytowałam, ponieważ uwielbiam to opowiadanie. Koleżanka mi poleciła i wręcz zakochałam się w nim, jest takie pozytywne, lekko się czyta, można się czymś zająć w autobusie i nie zasnąć. Ale cholernie denerwują mnie błędy i zastanawiam się czy to przez przeoczenie, szkołę, zmęczenie, cokolwiek czy może oczekiwałaś jakiejś reakcji ze strony czytelników? Powtórzenia - ok, każdemu może się zdarzyć (chociaż też nie w takiej ilości...), ale kiedy zobaczyłam "chodź" zamiast "choć" to... Tak, zaczęłam się zastanawiać. Wydarzenia mi się podobały, no z wyjątkiem wymuszonej i króciutkiej kłótni Jamesa i Lili. Przypomniało mi to sielankowy obraz miłości Laury i Filona. Hm... Poza tym bardzo dużo się dzieje, podoba mi się to. Liczę na to, że w kolejnym rozdziale będzie więcej Ślizgonów. Nie wiem czy zapomniałam, czy nie było jeszcze ani razu Lucjusza? Ani Cyzi? A Bella? Jakaś konfrontacja, coś...? Chociaż jeden rozdzialik, jakiś dodatek? Proszę? :c
      Pozdrawiam, F.

      Usuń
    2. Jak najbardziej cieszę się, że wymieniłaś to, co Ci się nie podoba, ale nie mogę uwierzyć... NAPRAWDĘ TAK NAPISAŁAM? O.o Nie, to na pewno z przemęczenia, bo w życiu nie zrobiłabym takiego błędu. Zaraz to poprawię, dzięki za wytknięcie.
      Ich nie było, ponieważ akcja dzieje się na razie tlyko i wyłącznie na obszarze Hogwartu, ponieważ jest tutaj dużo motywów i nie chce dokłądać na razie kolejnych, aby nie było chaosu. Ale w 2 cześci, ktora będzie po Hogwarcie, z pewnością się pojawią. Może nawet do głowy wpadnie mi jakiś bonus :).
      Pozdrawiam i dziękuję za szczerą opinię ^^.

      Usuń
    3. Ja też nie mogłam uwierzyć. Rozumiem zmęczenie, sama ostatnio zapieprzam jak głupia, a wyniki są średnie, więc nic mi nie mów... Kiedy się dużo razy czyta ten sam tekst, a zwłaszcza swój, to nie zauważa się już błędów, bo zna się na pamięć wszystko. :D
      Cieszę się. Będę naprawdę wniebowzięta. :) I jeszcze chciałam dodać, że dopiero zauważyłam, że na szablonie (bodajże jest to Syriusz?) ciemnowłosy chłopak ma koszulkę z ACDC! :)
      Miłego dnia!
      F.

      Usuń
    4. Teraz będę o wiele bardziej uważniejsza, bo taki błąd, to normalnie wstyd, naprawdę dzięki, że go zauważyłaś ;P.
      O szkole mi nic nawet nie wspominaj, to tragedia. Człowiek się uczy cały dzień na sprawdzian, a tu 2, totalna niesprawiedliwość -.-
      Tak, to Syriusz. W gruncie rzeczy, pasuje to do niego <3
      Miłej nocy! :)

      Usuń
  6. Narobiło mi się zaległości. Ale już wszystko przeczytałam i mam nadzieję, że teraz dam radę już na bieżąco czytać i komentować.
    Liczyłam na to, że james jednak nie posłucha matki i razem z Syriuszem pójdą w świat czukać jego ojca. A tu się okazało, że Potter to jednak posłuszny synek. Może to i lepiej? Jeszcze byś go tam zabiła albo co.
    Lily to straszna histeryczka i czepialska. Naprawdę, jak ona sama ze soba wytrzymuje? Krzyczy, dąsa się, sceny robi. Ale to znaczy, że jej zależy.
    Jakoś tak mi szkoda Liz. Bo nie wierzę, że nagle stała się zła, zdradza Remusa albo przystała do Śmierciożerców. Ona na pewno ma problem, z którym sama się męczy. I dlatego mi jej szkoda.
    Szablon masz śliczny. Ale rozumiem, że grafika szybko się opatrza :) Kolry są fajne, tylko ta czcionka jest zabójcza. Źle się czyta taki maczek.
    Głos już oddany. Trzymam kciuki za Twoją wygraną.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd wiesz, że jej posłuchał? Nie wiem, czy zwrociłaś uwagę, ale w ostatniej scenie James się gdzieś wybiera... jak myślisz, gdzie? :D
      Niestety musiałam dać jej trochę charakterku, zeby nie było nudno i żeby ich związek nie był taki cukierokowy i nierealny :).
      Oh, wiem, że zabójcza, dlatego zamowiłam już szablon i amm nadzieję, że przyjmą moje zamówienie. Bo ten szablon jest naprawdę okej, ale takie kolory nie pasują ją do tematyki :).
      Dziękuję i także pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Faktycznie, mój błąd. Tak się skupiłam na tym, co robiła Liz, że całkiem mi z głowy wyleciał szwendający się po schodach James. Tylko dlaczego nie zabrał Syriusza? Z Blackiem byłoby dwa razy więcej zabawy.

      Usuń
    3. No cóż, zdarza się, bo to, co robił James było naprawdę drobnym szczegółem :). Wiesz jacy oni potrafią czasem być bohaterscy - James uznał, ze to jego ojciec i nie powinien narażać Syriusza, poza tym, on chciał tylko "coś sprawdzić", ale już w następnym rozdziale obaj wpakują się w kłopoty :).

      Usuń
  7. Ojojojojojojoj. *.* Twój blog jest cudny :) Szablon jest piękny, nie odnoszę wrażenia, że nie pasuje ^^ Ale wiadomo, to Twój blog i to Tobie powinno się podobać ;D Jezuuuu... Jestem tak ciekawa co się stało Evans, że prawie spadłam z krzesła, gdy zobaczyłam, że na nn będę musiała poczekać. Ale mam nadzieję, że będzie ona szybko.
    Zastanawia mnie również Elizabeth. Jednak musiała zdradzać Remusa... Hm... Tak w ogóle myślałam, że ona będzie z Syriuszem...
    Ech, to chyba tyle moich rozterek.
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział ;D
    /D.
    P.S. Czy mogłabyś mi powiedzieć jak nazywa się aktor, który w Twoim filmiku na yt, tym jako zapowiedź do bloga, ten w kamizelce. Z tymi cudownymi włosami *.*
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, rozdział 13 pisze mi się o wiele lepiej i szybciej, więc niedługo powinien być :).
      W gruncie rzeczy, chciałam Was trochę na początku zmylić, abyście myśleli, że ona bedzie z Syriuszem, aby potem nagle połączyć ją z Remusem. I uważam, że oni stanowią lepszą parę, niż Syriusz i Liz byliby :).
      Zapewne chodzi ci o Aarona Johnsona :)
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Omnomnomnom zaraz go wgooglam ^^
      To ja dziękuję :) Już w paru blogach go widziałam, ale dopiero u Ciebie zwróciłam na niego uwagę :P
      To ja już nie spamuję, idę szukać Aarona :P
      /D.

      Usuń
  8. aż żal, że tak późno tutaj dotarłam. Zła Eileen, zła!

    Peter! Jest jeszcze dla niego nadzieja na tym świecie. Proszę, niech się coś zadzieje i coś się stanie, żeby Peter był spoko. :D może życie Pottera tez inaczej by się potoczyło? :>
    Lily - zaczyna przypominać Lily. :D Małego rudzielca, który szybko się denerwuje. choć nie powiem, poprzednią jej wersje też lubiłam.
    Elizabeth - co też ona kombinuje? co jej chodzi po głowie? widze, że wszystkim się już w głowach poprzewracało. Lubię to!
    Czekam na kolejny rozdział, żeby dowiedzieć się, co stało się Lily, co zrobiła Liz i czego nie żal Remusowi, bo tego nie widzi.
    Pozdrawiam,
    eileen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, uwierz, że się stanie. Co prawda, chyba nie w najbliższych dwóch rozdziałach... a właściwie to tak jakby pod koniec tej części, ale się zadzieje, i to dużo! :D
      Tak, tak, powraca ognista wiewióra, i wolę ją taką, bo własnie zawsze ją sobie tak wyobrażałam ;p. Poza tym, lubię ich kłótnie :3
      Może nie do końca kombinuje, ale to też trochę zawiła sprawa i też wyjaśni się prawie pod koniec, ale będzie miała pewien związek z Peterem.. :D
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz, postaram się jak najszybciej wpaść do Ciebie, bo widzę, że dodałaś nowy rozdział ^^

      Usuń
  9. Śliczny szablon! *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Szablon śliczny, a opowiadanie to miód! <3
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! :3

    ~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No proszę, proszę. Czyżby panna Powell grała nieczysto? Hmm, Krukoni zazwyczaj mieli dobre intencje względem innych (pewnie inteligencja zabraniała im innych zachowań), no ale, wiadomo - zawsze może coś strzelić człowiekowi do głowy.
    Łapcio? Jak słodko *__*. Nic dziwnego, że ludzie obok mogliby coś sobie pomyśleć. Powiem jedno: James jest rozczulający!
    Poza tym, Lily zemdlała zemdlała, czy zemdlała, bo coś sobie przypomniała, czy zemdlała, bo spała? (to nie ma sensu, wiem^^)

    OdpowiedzUsuń