sobota, 13 kwietnia 2013

4. Na oślep



     Niska, szczupła dziewczynka o niedługich i jasnych włosach, przemierzała parter Hogwartu. Niedawno skończyły się lekcje, a ona nie bardzo mając co do roboty, postanowiła pozwiedzać swoją nową szkołę. Dzisiejszego dnia nauczyciele nie zadali pierwszakom ciężkich esejów, dlatego Elizabeth nie bardzo spieszyło się do książek. Spojrzała z zachwytem na różdżkę, którą mocno ściskała w drobnej dłoni. Rozpierała ją niewiarygodna radość odkąd pojawiła się w tym miejscu. Pomijając Ślizgonów i kilku starszych uczniów, wiele osób było tu bardzo miłych, a dziewczynka z niektórymi zdążyła nawiązać już znajomości. Ponadto, była z siebie dumna, że trafiła do Gryffindoru, tak jak jej ojciec. 
     Zatrzymała się gwałtownie, słysząc irytujący krzyk Jamesa Pottera, idioty, który wraz ze swoim równie durnym przyjacielem należał do tego samego domu, co ona. Po chwili przypominała sobie, że wraz z tymi typkami chodzi jeszcze Remus Lupin i jakiś Peter. Pierwszy był niezwykle sympatyczny i Powell polubiła go już pierwszego dnia, z kolei tego drugiego nie znała i nie wydawało jej się, aby chciała go poznać. 
- EVANS! – wydarł się po raz kolejny Potter. 
     Ściągnęła brwi, zastanawiając się, skąd kojarzy to nazwisko. Kiedy niespodziewanie zza rogu wypadła rudowłosa istotka, już wiedziała, kto zaraz ją podepcze. Nim zdążyła usunąć się na bok, rozpędzona Gryfonka wpadła na nią. Obie upadły na twardą podłogę, a z ich ust wydobył się głuchy krzyk. Blondynka jęknęła z bólu.
Lily Evans z grymasem wstała i wyciągnęła rękę do Elizabeth, która z chęcią skorzystała z pomocy. Obie otrzepały się z kurzu, który zalegał na podłodze.
- Bardzo cię przepraszam! – powiedziała Lily ze zbolałą miną. – Ale tamten…
- Chodź! – szepnęła szybko Elizabeth i pociągnęła zaskoczoną koleżankę za sobą. 
     Wpadły do ciasnego i ciemnego schowka na miotły, po czym zatrzasnęły za sobą drzwi. Pomiędzy nimi zapadła głucha cisza i obie zaczęły nasłuchiwać kroków Pottera. Chłopak sekundę później zatrzymał się obok schowka i trwał tak przez chwilę, po czym powiedział coś do siebie i pobiegł dalej. Dziewczynki odetchnęły z ulgą i kichając, wypadły na korytarz. Elizabeth potarła nos i zerknęła na Gryfonkę, której właśnie pomogła. Rudowłosa odwzajemniła spojrzenie i uśmiechnęła się subtelnie. 
- Dzięki – powiedziała miękko, wyciągając dłoń. – Jestem Lily Evans.
- Elizabeth Powell. – Uścisnęła ją. – Co ten bałwan chciał od ciebie? – zagadnęła, kiedy ruszyły w stronę schodów.
- Szczerze, to sama nie wiem. – Wzruszyła ramionami. – On cały czas mnie w coś wrabia! – wybuchła nagle, wyrzucając ręce do góry. Blondynka spojrzała na nią zaskoczona. - Ostatnio z tym swoim idiotycznym przyjacielem wrobili mnie w rozrzucenie łajnobomb w lochach, kiedy indziej w wyczarowanie błota przed pokojem nauczycielskim… A wczoraj wieczorem to już zupełnie przeszli samych siebie! Nalali McGonagall eliksiru do soku dyniowego i oczywiście wszystko poszło na mnie, bo każdy nauczyciel zgodnie stwierdził, że takie cymbały nie potrafią nawet odróżnić korzeni imbiru od korzonek stokrotek, a co dopiero uwarzyć eliksir! – Zacisnęła pięści, a na jej policzki wpłynęły niezdrowe rumieńce.
- Co to był za eliksir? – spytała niepewnie Elizabeth, zastanawiając się, czy Lily zaraz znowu nie wybuchnie.
- Eliksir Bujnego Owłosienia – prychnęła. 

- To było nasze pierwsze spotkanie. – Uśmiechnęła się Elizabeth. Lily mimowolnie parsknęła śmiechem.
     Kilka minut wcześniej, po długim błaganiu pielęgniarki, rudowłosa w końcu została wypuszczona. Nie obyło się oczywiście bez kilku zastrzeżeń odnośnie dbania o zdrowie. Evansówna uważnie wysłuchała wszystkiego, a kiedy było już po długim monologu Thompson, nie czekając dłużej, ulotniła się ze Skrzydła Szpitalnego. Było już dawno po lekcjach, więc nic dziwnego, że hogwarckie korytarze opustoszały. Każdy po ciężkich godzinach nauki, pragnął zaszyć się w pokoju wspólnym i ugrzać przy kominku, wesoło gawędząc z przyjaciółmi bądź odrabiając lekcje, aby później mieć wolny wieczór.
     Dziewczyny szły ramię w ramię, wolnym i rytmicznym krokiem. Elizabeth z delikatnie uniesionymi kącikami ust, zerkała na profil przyjaciółki. Starała się maskować swoje obawy. Jak na razie, Lily zachowywała się normalnie i właściwie… jak dawna Lily. Ale kto wie, czego naopowiadał jej Snape? Przełknęła ślinę, nieświadomie zaciskając pięści. Nie potrafiła sobie wyobrazić tego, że przez jakiegoś Ślizgona, straci najlepszą przyjaciółkę, którą traktuje jak siostrę. Miała nadzieję, że z pomocą Huncwotów uda się przywrócić Evansównie przynajmniej część pamięci, aby rudowłosa wiedziała, kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto wrogiem.
     Lily z niemądrym uśmiechem rozglądała się na boki, a jej oczy rozszerzały się z fascynacji za każdym razem, kiedy widziała jakiegoś ducha bądź obraz, na którym poruszały się postacie. Radość związana z byciem w tym miejscu przyćmiewała obawę i strach przed tym, co zostało zapomniane. Drżała ze zniecierpliwienia, zastanawiając się, kiedy w końcu dojdą do… jak to Elizabeth nazwała?
     Wieża Gryffindoru!, zawołała w myślach.
     Choć tak nie powinno być, dla Lily wszystko było nowe: znajomi (pomijając Severusa), miejsce, nauczyciele. Nawet chłopak! Dowiedziała się, że ma chłopaka! To jej się niemal w głowie nie mieściło, ale z drugiej strony na samą myśl o okularniku, którego nie widziała od wczoraj, czuła przyjemne ciepło rozlewające się po ciele. Potrząsnęła głową i wtedy odezwał się jej wewnętrzny, irytujący głosik: Ty go nawet nie znasz!
- A poczekaj aż usłyszysz inne historie! – powiedziała Elizabeth, wyrywając rudowłosą z zamyślenia.
     Lily spojrzała na przyjaciółkę. Przyjaciółka? Czy rzeczywiście Elizabeth nią była? Czy Lily mogła zaufać jej, choć w tej chwili wiele o niej nie wiedziała… właściwie wiedziała o niej tyle, co nic? Czy mogła zaufać tej jasnowłosej dziewczynie, która zaledwie przed chwilą z zapałem opowiedziała jej, jak się poznały? Chciała, a nawet pragnęła to zrobić, jednak wczorajsza rozmowa z Severusem zasiała w niej ziarenko niepokoju i wątpliwości.
     Wciąż miała w pamięci słowa Snape’a, które dotyczyły Huncwotów. Opowiadał jej o ich wybrykach, nękaniu innych, a zwłaszcza jego. Mówił, że Elizabeth się z nimi przyjaźni i z pewnością brała udział w wielu przedsięwzięciach. Lily widziała złość w jego czarnych oczach, kiedy wypowiadał się na temat Jamesa Pottera. Wówczas rudowłosa miała nieodparte wrażenie, że jej przyjaciel wiele rzeczy na temat okularnika koloryzuje i specjalnie próbuje ją do niego zrazić.
     Po spotkaniu z Severusem, Lily doszła do dwóch wniosków. Po pierwsze, sama zdecyduje, czy Huncwoci i Elizabeth rzeczywiście są tacy źli i zdradzieccy, a po drugie: jej przyjaciel zachowuje się naprawdę dziwnie.
- Lily – zaczęła Powell, nagle stając i chwytając rudowłosą za przegub.
Evansówna posłała jej zaskoczone spojrzenie, ale po chwili wykonała lewą dłonią gest zachęcający do dalszego mówienia.
- Słuchaj… nie wiem, co powiedział ci Snape na nasz temat, a znając go, to z pewnością nie było nic dobrego, jednak nim zdecydujesz się go posłuchać, najpierw poznaj nas na nowo – mówiła cichym, lekko drżącym głosem.
     Rudowłosa otworzyła buzię jakby chciała coś powiedzieć, jednak równie szybko ją zamknęła. Zdobyła się tylko na kiwnięcie głową.
- I… - kontynuowała blondynka – jeśli chodzi o Jamesa. On jest, jaki jest i nikt tego nie zmieni, ale wciąż mu na tobie zależy… i… - Pokręciła głową. Uścisnęła szybko Lily. – Chodź. – Pociągnęła ją za sobą na schody.
     Dotarły do wielkiego obrazu, na którym znajdowała się Gruba Dama. Kobieta spojrzała z zainteresowaniem na dziewczyny i widocznie zbierała się już, aby coś powiedzieć, jednak w tym samym momencie malowidło odsunęło się lekko i ukazał się otwór. Po chwili z pomieszczenia, które znajdowało się za obrazem, wybiegł czarnowłosy chłopak. Okularnik w porę zatrzymał się przed dziewczynami. Zachwiał się na nogach, ale udało mu się utrzymać równowagę.
     James Potter przeczesał długimi i smukłymi palcami rozwichrzone włosy, wlepiając orzechowe oczy w rudowłosą dziewczynę. Wykonał taki ruch jakby chciał ją porwać w swe ramiona, jednak w ostatniej chwili zrezygnował.
- Hej – powiedział do dziewczyn, uśmiechając się blado. – Lily… czy… - zaczął nieporadnie.
     Lily z bijącym sercem, wpatrywała się z wyczekiwaniem w Jamesa, który zdaje się, że po raz pierwszy nie wiedział, co powiedzieć. 
- Tak? – odezwała się, chcąc mu jakoś pomóc.
     Chłopak wziął głęboki wdech i wyprostował się. Widziała, jak staje się bardziej pewny siebie.
- Moglibyśmy porozmawiać? – spytał, marszcząc czoło.
     Evans odruchowo spojrzała na Elizabeth, która uśmiechnęła się zachęcająco i podała Grubej Damie hasło, po czym zniknęła w pokoju wspólnym Gryffindoru. Rudowłosa ponownie skupiła swoją uwagę na Potterze. Skinęła głową. Twarz Jamesa rozświetlił szeroki uśmiech przepełniony ulgą i czymś jeszcze - Lily zmarszczyła nos, jednak nim zdążyła się nad tym zastanowić, Potter ponownie się odezwał.
- Przejdziemy się?
- Jasne – odparła i zaczęła schodzić po schodach, czując za sobą obecność Jamesa.
*
     Elizabeth z zamyśleniem spojrzała przez ramię na zamykający się otwór, po czym powolnym krokiem ruszyła przez pełny Gryfonów pokój wspólny. Zewsząd dochodziły do niej wesołe rozmowy i śmiechy: uczniowie opowiadali sobie nawzajem zabawne epizody z dzisiejszego dnia bądź komentowali niektóre lekcje, przede wszystkim obronę przed czarną magią. W tym roku Albus Dumbledore znalazł doświadczonego i pełnego poczucia humoru nauczyciela, u którego każda lekcja wyglądała inaczej, a uczniowie Hogwartu nauczyli się o wiele więcej niż w ostatnich latach.
     Rozejrzała się po okrągłym, przytulnym pomieszczeniu.  Powell, zapewne tak jak reszta Gryfonów, nie czuła się lepiej w żadnym innym miejscu, które nie było Wieżą Gryffindoru. Oczywiście, jej dom był wyjątkiem od reguły. Czerwone ściany pokrywały gobeliny o tej samej barwie. Znajdowało się tutaj wiele stolików oraz miękkich, nieco wytartych foteli, które teraz były zajęte. W kominku, przy którym teraz wygrzewali się piątoklasiści, palił się ogień, wesoło strzelając iskrami.
     Widząc jedyne wolne miejsce na parapecie, westchnęła głęboko i ruszyła w tamtą stronę.

     Peter był szczerze zdziwiony tym, że jeszcze nikt nie wpadł do dormitorium chłopców z siódmej klasy, zwabiony okropnym hałasem, który był wywołany przez Remusa i Syriusza. Pettigrew siedział na swoim łóżku i z mieszanymi uczuciami przyglądał się dwójce Huncwotów, którzy śmiejąc się i rzucając w siebie różnymi wyzwiskami, kotłowali się po całym pokoju, robiąc coraz to większy bałagan. Skrzaty będą miały co robić w nocy, pomyślał Glizdogon i wyciągnął pulchną rękę po lukrowe pałeczki leżące na poduszce.
     Kilka minut temu Syriusz doszedł do wniosku, że zaczęło mu się nudzić, więc aby zorganizować sobie jakąś rozrywkę, zabrał zaczytanemu Lupinowi książkę. Lunatyk na ogół dostawał białej gorączki, kiedy przerywano mu tym podobne czynności, więc ani Glizdogon, ani też Łapa nie zdziwił się, kiedy Remus ze złością rzucił się na przyjaciela. Przez pierwsze dwie minuty próbował zabrać mu książkę, lecz kiedy ta poleciała gdzieś w kąt pokoju, chłopcy zaczęli bić się dla zabawy, jak to zwykli robić w szczenięcych latach. Mimo iż byli już w siódmej klasie, wciąż trudno im było wyzbyć się starych nawyków, nawet Lupinowi.
- Remusie, bijesz się jak zawodowa baba – zarechotał Syriusz, osłaniając się rękami.
     Blondyn znieruchomiał na chwilę i zmarszczył czoło jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał.
- Uważam, że to jest niemożliwe, zważywszy na to, iż jestem mężczyzną… - zaczął Remus, diametralnie zmieniając ton głosu na bardziej wysublimowany, co zdarzało się tylko wtedy, kiedy Lupin chciał wytłumaczyć coś przyjaciołom.
- Ja uważam, iż jest to jak najbardziej możliwe! – zawołał Syriusz, podrywając się na równe nogi. Nim Remus zdążył zareagować, Łapa zatrzasnął się w łazience.
- Może i nie potrafię się bić, ale jestem bardzo cierpliwy i znam kilka przydatnych uroków – parsknął rozjuszony Lupin i podniósł swoją książkę z podłogi. Kiedy Black odpowiedział mu kolejną salwą śmiechu, Remus wywrócił oczami i rzucił wymowne spojrzenie Glizdogonowi, który z nieodgadnionym wyrazem twarzy, przeciągał się na łóżku.
     Chłopak z należytą czcią odłożył wolumin na półkę, po czym wsadził różdżkę do tylnej kieszeni spodni i zdecydował się opuścić dormitorium. Pomyślał, że mógłby sprawdzić, co u Lily. Może sobie coś przypomniała?, przeszło mu przez głowę. Miał wielką nadzieję, że jego rudowłosa przyjaciółka wkrótce wydobrzeje. Trudno było mu przyswoić to, że jeden głupi incydent na eliksirach wywołał w tak krótkim czasie tyle psychicznego cierpienia. Westchnął zdruzgotany, przypominając sobie wczorajsze popołudnie, kiedy znaleźli Jamesa.
     Okularnik w postaci jelenia biegał przez długi czas po Zakazanym Lesie, aby wyładować swoje emocje – jak potem wyjaśnił to Huncwotom. W momencie, kiedy Elizabeth i chłopcy spotkali Pottera, czarnowłosy z największą siłą, na jaką było go stać rzucał kamienie do jeziora. Remus był pewien, że reszta także zauważyła lekko zaczerwienione oczy przyjaciela, jednak nikt nic o tym nie wspomniał. Po prostu usiedli na kamieniach i w pojednawczym milczeniu patrzyli, jak James stara się wyzbyć wszystkich swoich negatywnych emocji. Chwilę później dołączył do niego także Syriusz.


- Chciała widzieć Snape’a – odezwał się nagle Potter, beznamiętnym tonem. – Nie mnie, tylko cholernego Ślizgona, który wstydzi się nawet na nią spojrzeć! – Wykrzywił usta i rzucił dwa kamyki naraz. 
- Możemy dzisiaj z nim porozmawiać, też mam do niego sprawę – warknął Black, zaciskając pięść i przygotowując się do kolejnego rzutu.
- Nie – zaprotestował stanowczo James, czym zaskoczył Syriusza, którego ręka znieruchomiała w górze, a po chwili bezwiednie opadła. 
- Nie? – zdziwił się Remus, jakby niedowierzając własnym uszom. 
- To by było bez sensu, a Smarkerus natychmiast opowiedziałby o wszystkim Lily. To by tylko spowodowało to, że moja dziewczyna nie chciałaby mnie więcej widzieć na oczy, a do was straciłaby ostatnie namiastki zaufania, jakie zapewne zostały jej po utracie pamięci – mówił powoli, przemyślając każde słowo. – W tej chwili możemy jedynie utwierdzić ją w przekonaniu, że nie mamy względem niej złych zamiarów, a potem…
- Powiemy jej prawdę – dokończyła za niego Elizabeth. 


     Remus przejechał dłonią po włosach. Był dumny ze swojego przyjaciela, który pomimo czystej nienawiści do Snape’a, postarał się zachować trzeźwość umysłu, chociaż bez wątpienia pragnął udusić Ślizgona.  Zdarzało się naprawdę wiele momentów w przeszłości, kiedy Potter przez swoją nieopanowaną złość zrobił wiele rzeczy, których potem żałował. Dlatego też wczorajsza decyzja musiała go kosztować dużo wysiłku. Tak samo jak Syriusza, który mimo wszystko musiał przystosować się do woli przyjaciela, aby nie powtórzyła się sytuacja z szóstej klasy. Wilkołak wzdrygnął się na samą myśl o tamtym epizodzie. Myśl, że był tak bliski zabicia Snape’a wciąż wywoływała u niego zatrważające uczucia. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby kogoś zabił, nawet, jeśli to byłby Ślizgon, który prawdopodobnie praktykuje czarną magię.

     Schodząc po schodach, od razu ujrzał blondwłosą dziewczynę, która przegryzając wargę, siedziała na parapecie i wpatrywała się na błonia rozciągające się za oknem. Remus zatrzymał się na chwilę i zmierzył ją uważnym spojrzeniem. Odetchnął głęboko i podrapał się po karku, czując znajome ciepło, które rozlało się po jego ciele. Wcisnął dłonie do kieszeni i zdecydowanym krokiem ruszył w jej stronę. Jestem przecież Huncwotem, a to do czegoś zobowiązuje, powtarzał to w myślach niczym mantrę, która miała odciągnąć go od przemożnej chęci zawrócenia i schowaniu się w dormitorium.
- Knut za twoje myśli? – odezwał się, stając przy niej.
     Elizabeth drgnęła, wyrwana z własnych refleksji. Przeniosła piwne oczy na Remusa, który z subtelnym uśmiechem, oparł się ramieniem o ścianę i skrzyżował nogi w kostkach.
- Hmm… nie – odparła enigmatycznym głosem i pokazała przyjacielowi język. Lupin zaśmiał się krótko i przechylił głowę tak, że teraz dotykała ona przyjemnie chłodnej ściany. – Remusie, co ty…? – zapytała, nachylając się w jego stronę.
     Chłopak zmarszczył czoło, zaskoczony. Nie miał zielonego pojęcia, o co może jej chodzić. Ze wzrastającym zdziwieniem, ale także i dużą ciekawością, śledził dłoń dziewczyny, która jakby w zwolnionym tempie zbliżała się w stronę jego twarzy. Po chwili jej ciepłe palce delikatnie musnęły jego policzek, gdzie widniało niewielkie rozcięcie. Zasyczał, czując lekkie pieczenie. Elizabeth natychmiast cofnęła rękę, speszona.
- Prowadziłem z Syriuszem bardzo ożywioną i żarliwą dyskusję – wyjaśnił, wzruszając ramionami.
- Aha. – Pokiwała głową, po czym wyprostowała się i przejechała dłonią po włosach.
     Zapadła cisza, podczas której oboje zwrócili swoje oczy w stronę okna i w zamyśleniu przypatrywali się koronom drzew Zakazanego Lasu bądź uczniom, którzy zdecydowali się pospacerować po błoniach. Zarówno Remus, jak i Elizabeth mieli ogromną pustkę w głowie, zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć. A może lepiej się nie odzywać i nie przerywać tej ciszy?
     Owa sytuacja wydaje się być dość śmieszna i powszechnie znana. Oto był kolejny przypadek dwójki młodych ludzi, którzy darzyli się nawzajem czymś więcej niż tylko przyjaźnią – i bali się to wyznać. Powód? Nieśmiałość, a może strach przed utratą przyjaciela, który rozumie cię bez zbędnych słów. Można by wymieniać w nieskończoność. Sytuacja właściwie banalna.
     Oboje stali blisko, czuli swoje oddechy, mieli tę drugą osobę niemal na wyciągnięcie ręki, a jednak żadne z nich nie wykonało tego właściwego ruchu. Elizabeth nie była niczego pewna, a on od dawna był już pewny, że nie zasługuje na nią, ze względu na to, że był wilkołakiem. Potwór. Ile razy słyszał od Syriusza, Jamesa i Petera, że jest kompletnym idiotą, skoro tak sądził. A pomimo to nie potrafił przestać myśleć inaczej. Czemu?
- A co z Lily? – zagadnął, aby powstrzymać myśli, które pędziły w nieodpowiednim kierunku.
- Lily już wyszła ze Skrzydła Szpitalnego. Opowiedziałam jej, jak się poznałyśmy i mam nadzieję, że dzięki tej wiedzy jej pamięć, chociaż w minimalnym stopniu powróci. Potem, przed portretem Grubej Damy, spotkałyśmy Jamesa. Chciał porozmawiać z Lily, więc ich zostawiłam. – Wzruszyła ramionami.
- Może Rogacz coś zdziała? – zapytał z nadzieją.
- Oby. Snape wyraźnie coś knuje – parsknęła. – Gdyby nie to, że był prawdopodobnie jedyną osobą, której Lily aktualnie bezgranicznie ufała, już dawno rzuciłabym na niego jakiś paskudny urok.
*
      Wygięła palce i z zaciekawieniem spojrzała na Pottera z ukosa. Z pozoru wydawał się być opanowany, spokojny, może trochę zaniepokojony, jednak jakimś nieznanym albo zapomnianym dla niej sposobem, potrafiła wyczytać z jego orzechowych oczu prawdziwe emocje, które nim targały. W głowie zrobił jej się jeszcze większy mętlik, ponieważ nie wiedziała, co ma sądzić o całej sytuacji i o ludziach ją otaczających. Czuła się tak, jakby wszystko po przebudzeniu robiła na oślep.
     Zachowywała się tak a nie inaczej, nawet nie wiedząc, dlaczego, ponieważ ostatnie wspomnienia są właśnie z jej jedenastoletniego życia po dostaniu listu z Hogwartu, a przed pójściem do magicznej szkoły. W głowie latały jej różne słowa… a może to były formułki? Zaklęcia, idiotko! Zbeształa samą siebie i niemal powstrzymała się przed pacnięciem w czoło. To było dziwne, że pamiętała to, a nie potrafiła sobie przypomnieć tego, że kiedykolwiek przyjaźniła się z Elizabeth. Zanotowała sobie w głowie, aby przy najbliższej okazji spytać się o to szkolnej pielęgniarki.
- Więc, o czym chciałeś rozmawiać?
     James westchnął cicho, słysząc pytanie dziewczyny. Zatrzymał się gwałtownie, a Lily z niemałym zaskoczeniem poszła w jego ślady. Poczochrał sobie włosy i mógłby przysiąc, że na twarzy rudowłosej pojawił się i równie szybko zniknął grymas irytacji. To była tradycyjna mina Evansówny, kiedy James w poprzednich latach w pobliżu dziewczyny mierzwił sobie włosy. Uśmiechnął się pod nosem, domyślając się, iż to może być pierwsza oznaka powrotu jej pamięci.
- O… - rozłożył ręce i wzruszył ramionami – wszystkim. O tej całej sytuacji, o tym, co zaszło, o – ściszył nieco głos – nas.
     Na jej twarzy odmalowało się zdumienie. Czekał cierpliwie, dając swojej dziewczynie czas na przemyślenie tych kilku słów, które on wypowiedział. Wiedział, że mimo utraty pamięci – Lily Evans wciąż jest tą samą Lily Evans. Miał cichą nadzieję, że nie będzie oceniać go przez pryzmat tego, co powiedział jej Snape.
- James – zaczęła po dłuższej chwili, pewnym głosem, w którym jednak wyczuł nutkę wahania. –Straciłam pamięć, przez co w tym momencie kompletnie cię nie znam. Wiem tylko, jak się nazywasz, do jakiego domu należysz i że… podobno jesteśmy razem. Nie przerywaj mi – powiedziała szybko, widząc, że chłopak otwiera już usta, nieco oburzony.- Właściwie nikogo tu nie znam, prócz samego Severusa, któremu aktualnie ufam bardziej niż tobie, czy Elizabeth. Jestem skołowana i nie wiem, jaki był mój stosunek do was przed moją utratą pamięci. Minął dopiero jeden dzień, a wszyscy już skaczą dookoła mnie, opowiadając różne rzeczy, które nawet nie wiem, czy są prawdą! Od samego rana nie było chwili, w której mogłabym to wszystko sobie przemyśleć! Nie ufaj mu! Oni są zdradzieccy! Poznaj nas na nowo! – Zamilkła, zdając sobie sprawę, jak bardzo podniosła głos. Wwierciła spojrzenie swoich zielonych tęczówek w Jamesa.
     Nie mogła uwierzyć, że na jego twarzy zakwitł subtelny i nieco irytujący uśmiech. Sądziła, że chłopak zacznie - tak jak wszyscy - tłumaczyć, że może mu zaufać, że wszystko jej opowie. A zamiast tego, on się uśmiechnął! Co prawda nie obejmowało to przygaszonych oczu, jednak było widać, że z czegoś jest zadowolony. Rozdrażniona otworzyła usta, aby się spytać, co go tak cieszy, ale z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Nieruchomo stała w miejscu, widząc, jak okularnik niebezpiecznie się do niej zbliżył. Poczuła na twarzy jego ciepły oddech. Drgnęła, kiedy chłopak opuszkami palców dotknął jej policzka i zawędrował nimi aż do podbródka, który ujął kciukiem i palcem wskazującym. Pomimo wielkiej ochoty szarpnięcia głową i uwolnienia się od niego – nie zrobiła tego. Jednakże przestraszyła się, uświadamiając sobie, że taka bliskość pomiędzy nimi była dla niej czymś naturalnym i utęsknionym. 
- Przynajmniej wiem, że wciąż jesteś sobą, Lily – szepnął miękko. – Walczyłem o ciebie od piątej klasy i było warto. Teraz, kiedy to wiem, mogę powalczyć jeszcze jeden dzień.
     Wyglądał jakby chciał jeszcze coś dodać, jednak przerwano mu.
- Lily, wszędzie cię szukałem – usłyszeli głęboki i ponury głos Severusa. – Chciałem z tobą porozmawiać.
     James zacisnął szczękę i zamknął na chwilę oczy. Panuj nad sobą, przeszło mu przez myśl. Nawet nie sądził, że będzie to takie trudne. Otworzył oczy i niechętnie puścił podbródek rudowłosej. Odwrócił głowę w stronę Ślizgona i przyszpilił go twardym spojrzeniem. Snape jednak nie przejął się tym, swobodnie stojąc kilka metrów od nich i z wyczekiwaniem wpatrując się w Lily. Wiedział, że w obecności Evansówny Potter nic mu nie zrobi. Uśmiechnął się ironicznie do Gryfona.
- Lily – ponaglił ją Severus.
     Dziewczyna niepewnie spojrzała na Jamesa, który po chwili ponownie przeniósł swój wzrok na jej twarz i wzruszył ramionami. Schował dłonie do kieszeni i zacisnął je w pięści. Wahała się, bo Potter był jedyną osobą, która na nią nie naciskała, za co była mu oczywiście wdzięczna. Czuła, że w tej chwili dokonuje jakiegoś wyboru: którą stronę wybierze? Westchnęła głęboko i rzuciła ostatnie spojrzenie Potterowi, a potem poszła w stronę czekającego Snape’a, wciąż rozpamiętując ostatnie słowa okularnika.
     Odchodząc ze Ślizgonem, obejrzała się przez ramię.
- I tak jesteś moja – powiedział do siebie czarnowłosy, patrząc się na plecy dziewczyny.

_______________

Eee, rozdział pojawił się nieco później niż to przewidywałam, ale to przez tą scenę James-Lily. Za cholerę nie wiedziałam, jak ją opisać, aby wyszło tak, jak sobie to wyobrażałam i żeby w ogóle było dobrze xD. Myślałam nad tym, przez cały tydzień i w końcu napisałam, chociaż mam wrażenie, że jednak mogło być lepiej, ale jak to mówi moja koleżanka: Zawsze może być lepiej
No, w każdym razie, rozdział dłuższy niż poprzednie, a więc mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, bo w życiu bym sobie tego nie wybaczyła. 
Co ja tam jeszcze miałam powiedzieć...? Ah, no już wiem - PRZEPRASZAM za to, że jeszcze nie skomentowałam rozdziałów na pewnych blogach, ale obiecuję, że w tygodniu postaram się to nadrobić :).
I jeszcze takie pytanie, a właściwie też po połowie prośba: Chciałby ktoś zrobić dla mnie szablon? ;D Mam taką tendencję, że bardzo szybko nudzą mi się one, przez co oczywiście często je zmieniam xd.

Pozdrawiam!

29 komentarzy:

  1. Jestem u cb pierwszy raz... i cieszę się że tu trafiłam. Piszesz świetnie... świetnie? To mało powiedziane piszesz obłędnie! Mam nadzieję, że Lily zaufa Jamesowi... ten Snape...ahhh...próbuję obrzydzić Lily jej przyjaciół a mi się to nie podoba xD Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ;) Co do szablonu to ja ci niestety nie pomogę :/

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, warto było czekać. Cudowny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, James w tym rozdziale był taki cudowny! Świetnie opisałaś tą rozmowę jego i Lily! Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie jeszcze dużo tego typu scen! Jestem też bardzo ciekawa czy pamięć Lily będzie wracała stopniowo w niewielkich fragmentach jej życia, czy powróci gwałtownie. W jednej chwili nadal nic nie będzie pamiętać, a w następnej wszystkie wspomnienia wrócą:D Mam też nadzieję, że Remus w końcu się przełamie i odważy się szczerze porozmawiać z Elizabeth (: Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. wiesz co, kiedyś w jednej z książek Zafóna chyba w Grze Anioła przeczytałam, ze pisarz nigdy nie będzie w pełni zadowolony ze swoich dzieł. Zawsze znajdzie co, co mogłoby być lepiej i co dałoby się poprawić :) I teraz wiem, że to prawda ^^
    A rozdział mi się bardzo podobał. Może dzięki Twojemu opowiadaniu przekonam się do Jamesa? Kto wie, w tym rozdziale był bardzo dojrzały i mam nadzieję, że dalej też taki będzie.
    Mam nadzieję, że dzięki niemu Lily odzyska pamięć.
    A co do szablonu. Sama szukam kogoś, kto mógłby mi pomóc. Mam wrażenie, że moje dzieła są raczej kiepskie. Ale jeśli Ci się podoba, to mogłabym spróbować coś wymyślić. Daj mi znać u mnie.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to jest najprawdziwsza prawda :D.
      Co do Jamesa, no cóż, to już siódma klasa, a on przed tym wypadkiem na Eliksirach, był kilka tygodni z Lily, więc czas najwyższy, aby wydoroślał, jednak będą moment, kiedy oczywiście będą przejawy dawnego Pottera :).

      Usuń
  5. Na początku chciałabym powiedzieć, jak bardzo podoba mi się sam tytuł tego opowiadania. Szaleję za nim i zanotuję je sobie, jako życiową sentencję. czuję, że idealnie dobrałaś cytato-tytuł do opowiadania. Taka tam intuicja.
    A teraz przechodząc do rozdziału.
    Jestem bardzo poruszona postawą Jamesa. W tym rozdziale pokazałaś, jak bardzo potrafi być opanowany i dojrzały. Chwali się. Ja bardzo lubię, kiedy mierzwi włosy, sama nie wiem dlaczego. ;)
    Severus to typowy Snape, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Jest już przesiąknięty tą dumą, uprzedzeniami, poczuciem wyższości, choć za pewne ma w sobie więcej czułości, niż Glizdogon ^^
    Remus i Elizabeth - typowa nieszczęśliwa miłość/zauroczenie. Ona go lubi, on lubi ją, jednak ciężko jest się do tego przyznać. Tak, umartwianie się jest w modzie. :D
    Pozdrawiam,
    Eileen ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze tytuł mi się podoba, bo dość długo się zastanawiałam nad nim , a ostatecznie i do niego nie byłam przekonana ;p.
      Ja też uwielbiam, kiedy mierzwi sobie włosy. Mimo wszystko to jest urocze <3.
      Tak, staram się jak najlepiej pokazywać tutaj Snape'a, aby był jak najbardziej realny :).
      Oj, u Remusa i Elizabeth będą tradycyjnie wzloty i upadki... to będzie taka powszechna para, bo stwierdziłam, że jeszcze nigdy nie pisałam opowiadania o Huncwotach, gdzie Lunio miałby normalną dziewczynę, a czasem nawet jej nie miał, wiec tutaj postanowiłam jakoś to nadrobić ;p.
      Pozdrawiam;*

      Usuń
  6. Według mnie ten rozdział był dobry, choć gdzieś mi się rzuciło w oczy słowo "hogwardzkich" zamiast "hogwarckich" ;P. Był Hogwart, nie Hogward ^^.
    Nie mniej jednak... Od czasu poprzedniego opowiadania, które kiedyś pisałaś, zauważyłam, że bardzo poprawił ci się styl. Więcej opisujesz i bardziej zagłębiasz się w bohaterów, tym bardziej, że często robisz przeskoki do punktów widzenia innych postaci, i tym sposobem mamy trochę Lily, trochę Elisabeth, którą coraz bardziej lubię, trochę Huncwotów...
    Ogólnie, z tym pozbawieniem Lily pamięci to oryginalny pomysł. Naprawdę mnóstwo czytałam ff o rodzicach Harry'ego i Huncwotach, ale takiego motywu chyba jeszcze nie było, ale na pewno ma potencjał by go ciekawie rozwinąć. W końcu Lily teraz nie zna nikogo prócz Seva, nie wie, że się na niego obraziła, i choć pamięta np. zaklęcia, nie pamięta swojego hogwarckiego życia, znajomych...
    W sumie, dobrze, że znajomi ją wspierają, wspominają jej dawne chwile... Dobrze opisujesz to zagubienie i niepewność rudej, wychodzi to całkiem wiarygodnie.
    Pewnie już gdzieś to pisałam, ale bardzo mnie cieszy, że piszesz coraz więcej opisów ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, hahah, dzięki, że wspomniałaś o tym błędzie. Czasem mi się zdarzają takie głupie, a przy sprawdzaniu niechcący je omijam xD. Musze sobie znaleźć betę ;p.
      Postanowiłam w końcu popracować nad swoimi opisami, a potem przekonałam się, że jak się przyłożę, to ciężko mi to nie idzie ;).
      I postaram się pisać ich jeszcze więcej... chociaż przy scenach z Huncwotami trochę ciężko o to xD.

      Usuń
  7. Bardzo podobał mi się opis pierwszego spotkania dziewczyn. Na początku nie wiedziałam z czym mam do czynienia, ale potem wszystko się wyjaśniło. Choć to wspomnienie J. Nie pokazuje dobrze. I właśnie on przeżywa u ciebie dużą przemianę, powoli dojrzeje. Ten cały wypadek L. Dał mu chyba do myślenia. Teraz jest poważniejszy i ma praktycznie czyste konto,choć wątpię by dziewczyna od razu go do siebie dopuściła.
    Fajnie, że pokazujesz też inne relacje jak R. i S. Czy R. i E. Między chłopakami jest fajna relacja. Takie bicie się To wiadomo że to po przyjacielsku ;) a jeśli chodzi o relacje wilkolaka z dziewczyną - takie sytuację są najgorsze. Może w końcu któreś się pozbędzie zahamowań albo chociaż przypadkiem coś z tego wyjdzie ;)
    To że L. odeszła z S. Niezbyt mi się spodobało choć nie dziwi mnie to z drugiej strony, ale wolałabym żeby było inaczej. Choć ostatnie słowa J. Też jakoś mi się nie podobały.
    Przepraszam za jakość komentarza, ale pisze z telefonu.
    Pozdrawiam, L.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, nie byłabym sobą, gdyby nie było też wątków z samymi Huncwotami ;D. A co do Remusa i Elizabeth, no to cóż - będzie to taka typowa para ze wzlotami i upadkami, jednak mam do nich pewne plany, aby nie było też za... nudno ;p. Jak to ja, muszę niektóre rzeczy utrudnić, skomplikować - co tyczy się także odejścia Lily ze Snapem. Uwierz mi, ze sama nie jestem zachwycona tym faktem, ale musiałam to zrobić, żeby nie było za ckliwie. To dopiero 4 rozdział, jeszcze James i Lily zdążą się poprzytulać, więc spokojna głowa... a Snape niech się pocieszy choć chwilą z Lily - juz nie będę taka wredna ;D.
      A wracając do Jamesa, chciałam zachować jakąś cząstkę JEGO z poprzednich klas - bo każdy wie, że Potter zawsze był arogancki, pewny siebie i momentami nieprzewidywalny. A w tym momencie, kiedy Lily odeszła do Snape'a, James poczuł, że znowu będzie się bawił w "zdobywcę" jak ja to nazywam (^^) i powiedział to z przyzwyczajenia zapewne... No dobra, już nic więcej nie piszę xD.
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  8. Ależ wielkie było moje rozczarowanie, kiedy po przewinięciu strony na sam dół nie znalazłam odnośnika do nowszysch postów. Ta historia tak mnie wciągnęła, że chcę więcej i więcej.
    Opowiadania o Lily i Huncwotach nigdy nie należały do moich ulubionych. Zazwyczaj były to kiepskie romansidła, w których może z pięć scen na dwadzieścia było naprawdę zaskakujących.
    U Ciebie oryginalny jest już sam początek. Niektórzy mogliby pomyśleć, że na wstępie strzeliłaś sobie samobója. James i Lily są parą, więc o czym Ty tak właściwie masz zamiar pisać? Udowodniłaś, że ich świat nie kończy się na końskich zalotach Rogacza.
    Czytałam niedawno opowiadanie, w którym głowna bohaterka straciła pamięć. Jednak tamta historia w ogóle do mnie nie przemawiała. U Ciebie jest inaczej. Nie powtarzasz się wciąż i wciąż pisząc o pustce w głowie Lily, jej zagubieniu czy czarnej dziurze. Nie pozwalasz akcji zatrzymać się w miejscu, tylko ciągle popychasz ją do przodu, cały czas utrzymując ukochany przeze mnie realizm wydarzeń.
    Lily wydaje się być sympatyczną dziewczyną, która ma własny rozum. Cieszę się, że nie ufa ślepo Severusowi ale chce sama przekonać się, kto tak naprawdę jest jej przyjacielem. O dziwo, poczułam cień sympatii dla Snape'a. Tragedia Evans jest dla niego naprawdę ogromną szansą, żeby zaczać wszystko od początku. Przecież to co mówił dziewczynie w Skrzydle Szpitalnym, tak naprawdę nie było kłamstwem. To była prawda, tyle że z jego punktu widzenia. Mam nadzieję, że nie skreślisz go ale pokażesz też jego ludzką twarz i pozwolisz mu się zmienić. Nie chcę, oczywiście, żeby od razu został piątym Huncwotem, ale może Lily mogłaby odnowić z kontakty.
    Ale nie wybiegajmy za daleko w przyszłość. Najpierw pozwólmy mu trochę poknuć i podręczyć Pottera.
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam
    [demelium.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Wreszcie przybyłam na twojego bloga. Nie mogłam jakoś ostatnio znaleźć większej ilości czasu, ale w końcu przybywam z komentarzem.
    Jestem zachwycona tym odcinkiem. Jest to chyba mój ulubiony rozdział na tym blogu :D
    Podobał mi się sposób opowiadania Elizabeth o tym, w jaki sposób poznały się razem z Lily. Było to niezwykłe szczere, że aż normalnie chwytało za serce. No i ta wypowiedź Elizabeth na temat tego, żeby spróbowała ICH poznać. Jest to na pewno bardziej fair zachowanie, bo pokaże kto tak na prawdę jest jej przyjacielem czy przyjaciółmi.
    Normalnie rozwaliłaś mnie tą akcją między Remusem, a Syriuszem. Nie ma to jak polubowny sposób załatwiania spraw :D Łapa to zawsze mówi co myśli i chyba TO właśnie w nim ubóstwiam. Ale Remus, żeby stawał na pięści nawet dla zabawy - "Remus, zadziwiasz mnie", ale oczywiście w pozytywnym kontekście.
    Boże, Remus! Jak możesz stać obok Elizabeth i nie zaprosić jej nawet na "głupi" spacer. Zacznij działać, a nie wmawiasz sobie ciągle, że jesteś potworem. Niby w jakiś sposób go rozumiem, że wilkołak i te sprawy, ale z drugiej przecież nigdy serca się nie oszuka. Powinien spróbować przekonać do siebie najlepszą przyjaciółkę Lily zarówno ze swoimi wadami i tajemnicami - bez jakiegokolwiek unikania jakiegoś tematu. Przecież mówi się, że "jeśli kocha zrozumie". Coś w tym jest, bo jeśli naprawdę darzy go prawdziwym uczuciem miłości to jedno albo drugie powinno postawić ten pierwszy krok. Ciekawa jestem, kiedy oni dojdą do tego, że coś do siebie czują, no i kto pierwszy zaproponuje jakiś spacer lub tym podobne rzeczy.
    Ogromnie urzekła mnie scena z Jamesem. Z jednej strony jest mi tak bardzo żal Rogacza, bo on ją kocha, a znowu tak jakby ją stracił. Jednak z drugiej staram się pojąć zachowanie Evans, która tak naprawdę nie wie komu powinna ufać, a komu wręcz przeciwnie. Przecież w gruncie rzeczy ona działa, jakby po omacku. Nie wie co czuła do Rogacza, jaka była i z kim się przyjaźni z przed wypadku.
    Osobiście coś czuję, że James tak szybko sobie nie odpuści Lily. Chyba zbyt mocno ją kocha, żeby zaprzepaścić te kilka lat, gdzie się o nią starał. Jednakże jest to trudna sytuacja, bo Lily w jakiś niewytłumaczalny sposób ufa Snape'owi, który swoim zachowaniem daje do myślenia Lily, więc to może być jakiś punkt zwrotny, żeby Evansówna sama mogła się przekonać o SWOICH przyjaciołach - kto nim lub nimi jest.
    Pogdybałam sobie niczym stara góralka :D A tak na serio to mam więcej pytań po przeczytaniu tego odcinka niż tuż przed jego lekturą. Pociesza mnie jednak fakt, że nowy odcinek pojawi się jeszcze w kwietniu.
    Błędy:
    1. "Ponad to, była z siebie dumna, że trafiła do Gryffindoru, tak jak jej ojciec." -> zdecydowanie powinno być: "ponadto".
    1/2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2/2
      2. "Wilkołak na ogół dostawał białej gorączki, kiedy przerywano mu tym podobne czynności, więc ani Glizdogon ani też Łapa nie zdziwił się, kiedy Remus ze złością rzucił się na przyjaciela." -> przy zastosowaniu drugiego tego samego słowa powinien pojawić się przecinek. Chodzi mi przy: "(...)mu tym podobne czynności, więc ani Glizdogon,(przecinek)ani też Łapa(...)".
      3. "Może sobie coś przypomniała?, przeszło mu przez głowę." -> Może nie jest to błąd, ale bardziej zwrócenie uwagi, żeby się nad tym zastanowić. Nie myślałaś, żeby zastosować tego pytania kursywą (jest to myśl jakiegoś bohatera, lepiej wyróżnisz ten moment w teście), a reszta pisana już normalnie.
      4. "Elizabeth nie była niczego pewna, a on od dawna był już pewny, że… nie zasługuje na nią, ze względu na to, że był wilkołakiem." -> usuń wielokropek. A jeśli już jestem przy temacie wielokropku to staraj się go unikać, bo czasami stosujesz taką dziwną manierę dawania "go" w każdym możliwym momencie/fragmencie/dialogu/opisie w odcinku. Lepiej czasami po prostu postawić kropkę.
      5. "Miał cichą nadzieję, że nie będzie oceniać go przez pryzmat tego, co powiedział jej Snape’a." -> Jak na moje oko nie powinno być apostrofu przy słowie Snape, bo: "co powiedział Snape", a nie Snape'a. Nie odmienia się w tym przypadku, ale mogę się także mylić.
      Tym skromnym momentem kończę mój monolog długiego komentarza, który albo jest logiczny, albo wręcz przeciwnie. Za jakieś odbieganie od tematu z góry przepraszam.
      Życzę dużo weny. Czekam na kilka słów odpowiedzi pod moim komentarzem. Czekam na nowy.

      p.s. Uwielbiam limit w komentarzu.

      Usuń
    2. Kiedy na początku zobaczyłam Twój komentarz, pomyślałam sobie, że w dniu, kiedy go pisałaś, musiałaś mieć naprawdę dobry humor i dużo weny na komentarz ;D.
      A teraz kilka słów, na które czekasz ;D.
      Po pierwsze, bardzo dziękuję za poprawienie błędów! ^^. Te przemyślenia bohaterów zawsze biorę kursywą, tylko jak kopiuję z Worda to czasem coś mi się zmieni i ja tego nie zauważę. A co do tego "Snape'a" to miałaś rację, więc dzięki :).
      Koniecznie muszę sobie skołować jakąś betę, żebyście już mogli czytać rozdziały bez błędów ;).
      O kurcze, cieszę się, że ten rozdział tak bardzo Ci się podoba. Bo jeśli mam być szczera, mi samej nie przypadł za bardzo do gustu na początku i miałam co do niego wątpliwości.
      No po prostu nie mogłam się powstrzymać przed wstawieniem sceny z jakiś ich wygłupem. W ogóle, uświadomiłam sobie po wstawieniu tego rozdziału, że ostatnio było mało Syriusza. Ale postanowię to nadrobić w następnym rozdziale, bo nie może być tak, że on będzie pojawiał się sporadycznie! ;D
      Oo, to już całkiem niedługo powinno się stać. Raczej oni szybko się zejdą, bo potem mam dla nich jeszcze kilka niespodzianek, nie całkiem miłych i niech się nacieszą trochę sobą ;).
      Ta ostatnia scena, z Lily i Jamesem była dla mnie najtrudniejsza do napisania, bo chciałam jak najlepiej przedstawić ich uczucia, żeby nie było ani za ckliwie ani za tragicznie, więc cieszy mnie to, że ona Cię urzekła ;).
      Rozdział 5 postaram się wstawić do końca kwietnia i raczej nie będzie z tym problemu, bo mam dużo weny na niego ;).
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz ^^

      Usuń
  10. "- Teoretycznie uważam, że to jest naukowo nie możliwe, zważywszy na to, iż jestem mężczyzną… - zaczął Remus, diametralnie zmieniając ton głosu na bardziej wysublimowany, co zdarzało się tylko wtedy, kiedy Lupin chciał wytłumaczyć coś przyjaciołom." niemożliwe :)
    Z rozdziału na rozdział, zdaję sobie coraz bardziej sprawę, jak dobrze piszesz o.O Jak dla mnie po prostu niesamowicie i tyle. Szczególnie spodobał mi się opis sceny Lupina i Liz, jakoś tak mnie urzekł swą niewinnością. Również pierwsza scenka, te wspomnienie jest interesujące, fajnie się poznały, nie powiem :> Hah, no cóż, skoro Potter ją nękał. Naturalnie Severus dalej mnie irytuje, eh, nigdy nie lubiłam jego postaci, niemniej jednak Lily zyskuje w moich oczach. Bardzo mi się podoba, jak opisujesz jej uczucia, emocje związane z utratą pamięci i tym, jak musi sobie z tym poradzić. I w ogóle, czytając to, jakoś ciągle uśmiecham się pod nosem, ta historia jest tak przyjemna i zwyczajnie dobra. No cóż, teraz muszę poczekać na następny rozdział, co będę robić z niecierpliwością. Tymczasem od razu też zapraszam do siebie na ff o hp, jeśli znajdziesz czas i chęci. No cóż bez tego drugiego w końcu nie ma sensu. :)
    Pozdrawiam,
    Tris ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za wytkniecie tego błędu. Często mi się zdarzają takie głupie, a ja oczywiscie jestem zbyt ślepa, aby je dostrzec ;D.
      Cieszę się, że podobają Ci się sceny z Lupinem i Liz, bo oboje też odegrają dość dużą rolę w tej historii ;p. Poza tym, postanowiłam Lupinowi w końcu dac jakąś normalną dziewczynę, bo na ogół w moich poprzednich opowiadaniach o Huncwotach (które zawieszałam i usuwałam xd) albo nie miał dziewczyny albo był z jakąś świruską ;D.
      Też nigdy nie przepadałam za Severusem, niemniej jednak nie zamierzam go oczerniać, tylko postaram się go przedstawić, jak najbardziej realistycznie ;). Cieszę się, że Lily Ci się podoba. Dużo pracuję nad tą postacią, aby wykreować ją na prawdziwą Lily Evans - a nie na jakąś pseudo, jak robią niektóre autorki xD.
      Nad następnym rozdziałem właśnie pracuję i myślę, że powinien się pojawić do końca majówki :).
      Oczywiście, jeszcze dziś zajrzę na Twojego bloga ^^.
      Pozdrawiam ;).

      Usuń
    2. każdemu mogą się zdarzyć :) w którymś rozdziale też coś podobnego było, ale to napisałam tam w komentarzu... ojej, ale Ci dzisiaj popisałam ich... choć wszystkie takie krótkawe, jak ten :) oj, nie czytałam poprzednich, ale mam szczerą nadzieję, że tego bloga nie porzucisz, wciągnęłam się już w tę historię! A Lupin zasługuje na normalną, fajną dziewczynę, w końcu jest taki sympatyczny raczej ^^ Choć i tak łapa dla mnie jest najlepszy i tak pozostaje na zawsze <3 Hm.. to dobrze, że go tak przedstawisz, ja bym chyba nie umiała... taki ponurak, ale ja mam większą swobodę jednak pisząc o nim jako bohaterka, a nie autorka.. wtedy mogę o nim źle pisać xd . i "niemniej jednak" masz w komentarzu, nie jestem jedyną która tak pisze! A wszyscy się mnie o to wyrażenie czepiają o.O Nie wiem czemu akurat :) . Oj, to powiem Ci, że co do Lily na razie świetnie Ci idzie, jak widać, ciężka praca popłaca. Ojej, to będę czekać, do końca majówki.. dam radę, jakoś wytrzymam do tego czasu! I dziękuję za zerknięcie też na moją twórczość ^^

      Usuń
    3. Hah, przeczytałam wszystkie, i dziękuję ;D.
      Nie martw się, w tą historię i ja się wciągnęłam. Poza tym, tę bardziej przemyślałam ;p.
      O tak, Łapa jest zajebisty *.* Zresztą, w następnym rozdziale będzie go dość dużo, bo stwierdziłam, że ostatnio go nieco zaniedbałam xD.
      Wiesz, ostatnio bardzo dużo myślałam o postaciach HP i doszłam do wniosku, że Snape mimo wszystko nie zasługuje na takie złe zdanie. Może i jest czepliwy, wredny i nie myje włosów (xd), ale bardzo dużo tez w życiu przeżył i w dodatku nie dane mu było być z ukochaną (akurat w tym przypadku nie byłabym za tym, aby Lily była z Sverusem xD). Dlatego też spojrzałam na niego z innej strony i postaram się go przedstawić tak, aby było sprawiedliwie ;D.
      Haha, ja też nie rozumiem, o co tu się czepiać xD. Poczekaj... aż wpisałam w Google ;D I chyba już wiem , o co chodzi xD. Coś tam pisze, że znawcy mówią, ze j. polski wykazuje skłonności do zbędnego
      gadulstwa, dlatego tez wystarczy "jednak" lub "niemniej" ;p. hmm.. o! To jest coś w rodzaju pleonazmu (wyrażenie złożone z wyrazów o takim samym znaczeniu lub podobnym) i uważa to się za błąd. Więc pewno o to chodzi ;).

      Usuń
    4. A no to bardzo dobrze! Taaak, Łapa <3 W następnym będzie go więcej?! Tak, utrudniaj mi czekanie, utrudniaj, chwilowo to już usiedzieć w miejscu nie mogę... i to na samą myśl o Syriuszu. I owszem, zaniedbałaś go, ale skoro teraz to nadrobisz, to ok xd
      Hm... a ja doszłam do wniosku, że będę go do końca darzyć irracjonalną niechęcią... mimo że tyle osób zaczęło do niego wzdychać, właśnie przez jego przeżycia i iw ogóle to nadal nie potrafiłam go polubić o.O Już na zawsze będzie dla mnie tylko ponurakiem z tłustymi włosami, który wyglądał jakby miał pocałować Harry;ego, gdy dawał mu swoje wspomnienia <3 Śmiałam się na tej scenie w kinie, inni wzruszeni i patrzą na mnie jak na wariatkę, oł je xd zresztą tak samo było przy ostatecznej bitwie Voldka z Harrym... zaczęłam się śmiać, bo nagle naszyły mnie refleksje w stylu "ale Voldemort ma krzywy ryj"... ah, mądrze jak nie wiem i spotkałam się z kolejnymi niezbyt przychylnymi spojrzeniami... ja chyba jakoś inaczej niż inni ludzie odbieram filmy xd ale zeszłam z tematu, sorka, ja już tak mam :)
      A co do niemniej jednak, to już odpowiedziałam tam, jakoś tak wcześniej wyszło... za to ten komentarz jest dowodem tego mojego tam wspomnianego gadulstwa xd

      Usuń
    5. Haha, sama nie wiem, dlaczego tak wyszło... Bo w ogóle na początku to Syriusz miał być z Elizabeth, jednak w ostateczności zmieniłam zdanie i myślę, ze tak będzie lepiej ;). Poza tym, dla Syriusz mam inną rolę w tej historii ^^.
      A ja do końca będę go darzyć czymś w rodzaju obojętności ;D.
      Hahaha, też tak czasem mam, i to nie tylko, kiedy oglądam filmy xD.
      A teraz spadam czytać tamten komentarz xD

      Usuń
    6. Hah, te skakanie po komentarzach ^^ Hmm.. Syriusz z Liz... teraz nie widzę tego, bo już jest Lupin i jakoś tak to pasuje xd Inna rola... ciekawe jaka, no ale to Syriusz, nie może być na pewno żadna nudna <3
      Hm... obojętność... dojrzałe podejście... brawa, ja tak nie umiem ^^
      Nie jestem sama, no to już coś... ale każdy ma własne zdanie i każdy inaczej odbiera daną twórczość... w końcu co jedna interpretacja to inna, dlatego tak kocham pytanie "co autor miał na myśli" xd
      I ile ja Ci tu tez spamuję, wszyscy spokojnie, jeden mądry komentarz ze wszystkim, a ja się rozgaduję o.O Przepraszam ^^

      Usuń
    7. Czy ciekawa, czy nudna - już się sama niebawem przekonasz. Zresztą, musze ją jeszcze dopracować ;D.
      No właśnie, każdy inaczej odbiera daną twórczość. Ja na przykład tak bardzo nie jaram się Pamiętnikami Wampirów, jak np. moja kolezanka xD.
      Hahha, nie ma sprawy - ja zresztą lubię tak gadać ;D

      Usuń
  11. "wiyglądała"
    Ostatni... Ostatni? Dlaczego? -.- Już się wczułam w opowieść, już mi się tak przyjemnie czytało, a tu nagle, bęc. Samo zakończenie, te ostatnie słowa Jemesa... O rajusiu, to zabrzmiało apodyktycznie:O Tak strasznie tyrańsko xD Ale wcześniej pokazałaś te ogromną miłość do Lily, jego starania, widać, że dla dziewczyny mógłby góry przenosić, a ona podświadomie wie, że Jemes to jej wybranek serca - to wszystko jest urocze.
    Parsknęłam śmiechem, gdy Severus rozmawiał z Remusem, wiesz... Myślałaś, by zrobić niego głównego bohatera jakiegoś opowiadania? Nie? To wiesz... Już jedną czytelniczkę masz, bo sądzę, że to by było miażdżące! Syriusz i charakter opisany przez Ciebie... Luie, nie daj się prosić :D
    W każdym bądź razie moich ochów i achów nie ma końca, więc dobranoc, ściskam i czekam na nowości!

    OdpowiedzUsuń
  12. O NIE!!! Remus mi psuje nowy paring tego opowiadania! ;_;
    Nie wiem, co mogłabym napisać, żeby komentarz miał jakąś przyzwoitą długość... Wiesz, denerwuje mnie Peter. To czasy huncwockie, wiem, niczego jeszcze nie zrobił, żeby go nienawidzieć, ale ja po prostu nie mogę się wyzbyć uprzedzenia do tego tchórzliwego szczura!
    Zakochałam się w Syriuszu, jest takim uroczym łobuzem, których lubię. <3 Arystokrata kurde. :D Pamiętam, że w pierwszym albo drugim rozdziale powiedział do James'a coś w stylu, że w Hogwarcie jest tyle prostolinijnych babeczek, a on sobie zawsze komplikuje sprawę - kochana, zrób to dla mnie (o ile jeszcze tego nie zrobiłaś w kolejnych rozdziałach!) i znajdź mu bardzo skomplikowaną dziewczynę! Niech szaleją za sobą z miłości, wtedy będę mogła umrzeć w spokoju!
    No i Lilka. Tak na nią będę mówić, Lilka. Też mnie irytuje. Jest irytującą postacią, chociaż nie dziwię się jej po utracie pamięci, ale z drugiej strony i tak mnie denerwuje! Rozumiesz...? Po prostu mnie wkurza. :< Nie widzi w oczach Severusa, że on coś knuje? Dlaczego to właśnie jego wybrała, skoro Potter okazał o wiele więcej zrozumienia, chciał porozmawiać, wysłuchał jej w CISZY! : O Ugh!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AHAHAHA, przykro mi, że Remus zniszczył Ci parring ;p.
      Nie martw się, Syriusz jeszcze znajdzie skomplikowaną dziewczynę, bo sama uwielbiam takie związki,gdzie chłopak i dziewczyna się nienawidzą, a jednocześnie szaleją za sobą z miłości ^^.
      Co do Lily... no cóż, nic ci nie będę mówiła, po prostu przecyztaj 5 rozdział :)

      Usuń
  13. Zaborczy Potter - to lubię ;)

    Ale do rzeczy. Zawsze mnie intrygował sposób w jaki Lupin o sobie myślał. Był chyba najbardziej kryształową postacią w serii, a i tak uważał, że jest najgorszą bestią. I chyba dlatego tak bardzo go lubię, nawet jeżeli raz w miesiącu zmienia się w porośnięte futrem monstrum :)

    Syriusz ma problemy ze swoją energią. Zasługuję na dziewczynę.


    P.S. Jak wyglądała McGonagall po wypiciu eliksiru? I gdzie urosły jej te włosy? xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Jprd. . . Czemu Snape wszystko niszczy?!? To była taka urocza chwila a on nagle wbija i takie fuck you Potter. Go trzeba gdzieś zamknąć ,źeby Lily i James pobyli sam na sam

    OdpowiedzUsuń