Przez pierwsze kilkanaście minut
James był święcie przekonany, że Lily po prostu chce się na nim odegrać.
Zaśmiał się nerwowo pod nosem, kiedy to sobie uświadomił. Oczywiście, że
musiała się na nim mścić – przecież jakiś tam wybuch na eliksirach nie mógł sprawić,
że rudowłosa straciła pamięć. Takie rzeczy na lekcjach zdarzały się bardzo
często, a najgorsze urazy, jakich doznawali uczniowie, to była dynia zamiast
głowy.
- Lily, rozumiem, że jesteś
wściekła za tamtą akcję… Przepraszam, już nigdy więcej cię nie okłamię –
powiedział, mocniej ściskając jej delikatną dłoń. – Ale naprawdę, przestań
sobie żartować. Chcesz, żebym umarł ze strachu? – spytał, a w jego głosie
wyczuwalna była nutka pretensji pomieszanej z troską.
Rudowłosa zacisnęła mocniej usta,
po czym wyszarpnęła swoją dłoń z jego uścisku i ścisnęła nią skrawek pościeli.
W jej oczach kształtem przypominających migdały czaił się cień zupełnego zagubienia. Takie samo uczucie wyrażała jej poszarzała twarz. Wówczas
James uzmysłowił sobie przerażającą rzecz. W jego głowie nagle zapanował wielki
chaos, a on zbladł jeszcze bardziej. Ciało oblał zimny pot, tak nieprzyjemnego uczucia jeszcze nigdy nie
odebrał. Wzdrygnął się i zamglonymi oczami spojrzał na Syriusza, jakby ten miał
zaraz wesoło się roześmiać i powiedzieć mu, że to tylko głupi żart. Jednak nic
takiego się nie wydarzyło. Black wodził po wszystkich przygaszonym wzrokiem,
który zatrzymał na pani Thompson.
- Ona zaraz odzyska pamięć, prawda?
– zapytała Elizabeth drżącym głosem. – To tylko chwilowe… - wymamrotała pod
nosem.
Wszyscy w napięciu spojrzeli na
pielęgniarkę. Zapadła ciążąca cisza, a James bardzo wyraźnie
słyszał szum krwi w uszach. Był pewien, że gdyby tylko się wsłuchał, bez
problemu usłyszałby bicie serc osób znajdujących się w pomieszczeniu. Kobieta z
zatroskaną miną spojrzała na swoją pacjentkę, a potem na resztę Gryfonów. Jej
ciemne oczy na chwilę spotkały się z tęczówkami Pottera. Chłopak znał tę minę i
doskonale wiedział, że nie wróżyła ona niczego dobrego. Potrząsnął głową z
niedowierzaniem. Pragnął, aby dzisiejszy dzień okazał się tylko koszmarem albo
szklaną iluzją, którą mógłby rozbić na drobne odłamki. Nie chciał uwierzyć w
to, że po tylu latach starań mógłby ją znowu stracić przez jedno głupie
wydarzenie. Na samą myśl o tym poczuł, jak jakaś niewidzialna dłoń przenika
jego ciało i boleśnie zaciska swoje kościste palce na sercu, po czym ciągnie,
chcąc je wyrwać.
Nagle drzwi gwałtownie się
otworzyły, tym samym przerywając martwotę. Do pomieszczenia wtargnęła profesor
McGonagall. Minerwa z surową miną podeszła do łóżka Gryfonki, a kiedy
dostrzegła, w jakim ona była stanie, wyraz jej twarzy złagodniał. Westchnęła
przeciągle, jej zmarszczki jeszcze bardziej się pogłębiły.
- Oh, drogie dziecko – powiedziała
cicho. – Cecilio, jakieś poważne obrażenia?
- Obawiam się… - zaczęła ochrypłym
głosem, rzucając niepewne spojrzenie na nastolatków – że panna Evans straciła
pamięć.
Oczy nauczycielki powiększyły się.
Wszyscy mieli wrażenie, że kobieta zaraz zemdleje – ona jednak złapała się za metalową
poręcz łóżka i łapczywie nabrała powietrza w płuca. Remus, który stał najbliżej
niej, usłyszał, jak McGonagall mamrocze coś niezrozumiałego pod nosem. Po
chwili przysłuchiwania się, zdołała jedynie usłyszeć: ,,Moja uczennica… straciła pamięć…” Z ponurą miną przyjrzał się po
kolei swoim przyjaciołom, zastanawiając się, co oni teraz mają zrobić? Czy Lily
kiedykolwiek odzyska pamięć? Przełknął ślinę. Nie potrafił nawet dopuścić do
siebie myśli, że jego przyjaciółka mogłaby już nigdy nie przypomnieć sobie
przeszłości.
- Czy ona odzyska pamięć? – spytała
Elizabeth. Drżenie jej głosu zdradzało, że dziewczyna ostatkami sił
powstrzymywała się od płaczu.
- Naturalnie jej pamięć powinna
wrócić… z czasem – odpowiedziała pielęgniarka, starając się nie patrzeć na
uczniów.
James zacisnął pięści, uważnie
przyglądając się kobiecie. W jego głowie zapaliła się czerwona lampka, wiedział,
że pani Thompson o czymś im nie mówi. I to niemal doprowadziło go do szału.
- Z czasem? – warknął, szczękając
zębami. – Jesteśmy czarodziejami, czy nie da się czegoś zrobić?! – krzyknął.
Nikt nie był nawet w stanie zwrócić
uwagi na jego ton, jakim zwracał się do starszej i bardziej doświadczonej
czarownicy.
- Będę robiła, co w mojej mocy –
odpowiedziała pusto Cecilia, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła na
zaplecze. – Idę po lekarstwa – rzuciła przez ramię.
Potter oddychał nierównomiernie.
Nie uspokoiła go nawet dłoń przyjaciela na ramieniu.
- Sev? Gdzie jest Severus? –
spytała słabym głosem Lily, rozglądając się po pomieszczeniu.
Okularnik zamrugał parokrotnie,
kiedy dotarł do niego sens słów ukochanej. Przełknął ślinę, czując, że błądzi
pomiędzy czarną rozpaczą, a niewyobrażalną wściekłością. Lily, choć
nieświadomie, wbiła w jego ciało sztylet. Był na skraju wytrzymałości i wiedział,
że musi jak najszybciej gdzieś uciec. Potrzebował samotności, aby to wszystko
na spokojnie przemyśleć i ochłonąć. W tej chwili nie potrafił na kogokolwiek
spojrzeć, a z jego ust nie chciał wydobyć się choćby jęk.
Odtrącił dłoń Syriusza, po czym gwałtownie
odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem ruszył ku wyjściu. Nim opuścił
pomieszczeniu, usłyszał jeszcze stłumiony głos Syriusza, który wypowiedział
jego imię oraz Lily, która żądała zobaczenia się z Severusem.
Już wiedział, gdzie się uda.
*
Czarnowłosy Ślizgon wspiął się po
schodach na trzecie piętro. Swoje kroki skierował w stronę Skrzydła Szpitalnego. Uczniowie z innych domów, których mijał po drodze, patrzyli się nań
z mieszanką wrogości i wzgardy. Przyjmował to z jak największą obojętnością, będąc
już przyzwyczajonym do takiego traktowania. Nikt nie przepadał za wychowankami Slytherina,
a już na pewno mało kto przepadał za Severusem Snape’m.
Chłopak nie miał zielonego pojęcia,
po co opiekunka Gryfonów chciałaby go widzieć w skrzydle szpitalnym. W krótkim
liście napisała, iż to była sprawa niecierpiąca zwłoki. Tak więc, choć niechętnie, Severus musiał stawić się w wyznaczonym miejscu. Miał wielką nadzieję,
że ta ważna sprawa nie zajmie dużo
czasu, bo miał jeszcze wiele roboty: musiał zrobić dla młodego Blacka obiecany
eliksir. Już z daleka widział nauczycielkę transmutacji, która z dziwną miną
rozglądała się po korytarzu i niecierpliwie tupała nogą. Snape ściągnął brwi,
intensywnie zastanawiając się, po co Minerwa miałaby ściągać tu akurat jego.
- No, nareszcie jesteś! –
powiedziała kobieta, kiedy go dostrzegła. – Panie Snape, to jest bardzo
delikatna sprawa. – Posłała mu uważne spojrzenie.
- Słucham, pani profesor – rzekł
ponurym, lekko zachrypniętym głosem.
- Zapewne wiesz, co dzisiaj miało
miejsce w lochach. Właściwie nikomu nic się nie stało, ale… - zacięła się na
chwilę – panna Evans nie miała tyle szczęścia. Coś sprawiło, że straciła pamięć
i wydaje się, że pamięta wszystko do pewnego momentu w przeszłości.
Severus momentalnie zainteresował
się słowami Minerwy i z jak największa uwagą wyłapywał je. Nie miał pojęcia, iż Lily coś się stało, ponieważ po wybuchu, w lochach jeszcze przez długi czas unosił się gęsty dym, a on jak najszybciej chciał się oddalić od tamtego miejsca. Jednak w tym momencie liczyła się tylko jedna osoba. Osoba, na której mu zależało bardziej niż na kimkolwiek innym. Z jego głowy
wyleciały inne sprawy, które miał do załatwienia jeszcze dzisiaj. Choć nie dał tego po sobie poznać, poczuł niepokój o
swoją przyjaciółkę. Dawną przyjaciółkę,
pomyślał gorzko. Po chwili zdał sobie sprawę, że coś tu nie gra. Skoro już się
z nią nie przyjaźni, to, dlaczego właśnie JEGO chce widzieć? Zaczął gorączkowo myśleć i doszedł do wniosku, że Lily musi pamiętać wszystko do bardzo odległego
momentu w przeszłości. Nie miał innego wytłumaczenia.
- Do jakiego momentu? – spytał
zniecierpliwiony, kiedy profesorka przez długi czas nic nie mówiła.
- Cały czas wspomina o jakimś drzewie
nad jeziorem, z którego spadła – odpowiedziała niepewnie, po czym sztywno się
wyprostowała.
Severus zamrugał parokrotnie
oczami, kiedy przypomniał sobie tamto wydarzenie. Miało ono miejsce dzień przed
wyjazdem do Hogwartu. Uświadomił sobie, że może zacząć wszystko od początku. To
tak jakby otrzymał drugą szansę od losu. Gdy nauczycielka odwróciła się i
ruszyła ku drzwiom, Snape uśmiechnął się w wyrazie tryumfu. Nie mógł go
powstrzymać, wiedząc, że Lily nie pamięta Pottera ani reszty Huncwotów. Oznaczało
to, że nie będzie im ufać i tu zaczynała się jego wielka rola.
Przybrał kamienny wyraz twarzy,
kiedy tylko wszedł do Skrzydła Szpitalnego. Jego ciemne, nieco zwężone oczy od
razu padły na czwórkę Gryfonów, którzy ze zmartwionymi minami spoglądali na rudowłosą
dziewczynę. Z oddali słyszał, iż o czymś rozmawiają, jednak nim zdążył
cokolwiek wychwycić, głosy nagle umilkły. Teraz on stał się obiektem
powszechnego zainteresowania i jeśli miałby być szczery – niezbyt mu się to
podobało. Obrzucił niepełną paczkę Huncwotów oraz Elizabeth wrogim spojrzeniem,
które zostało odwzajemnione.
- Sev! Aleś ty się zmienił! –
zawołała chrypliwie Lily, po czym zakasłała, a jej zielone oczy zaszkliły się.
Huncwoci niechętnie ruszyli ku
wyjściu.
- Odwiedzę cię później, Lily! –
rzuciła przez ramię Powell.
Severus spojrzał na nią przelotnie,
kiedy przechodziła obok. W jej oczach widział ostrzegawcze ogniki, jednakże nie
przejął się tym. Posłał jej sarkastyczny uśmiech, a następnie ruszył ku łóżku
Lily.
Elizabeth przyspieszyła kroku,
wymijając tym samym Huncwotów i jako pierwsza opuściła Skrzydło Szpitalne.
Oparła się o ścianę i odchyliła głowę do tyłu. Wsłuchała się w przyspieszone
bicie swojego serca, starając się uspokoić. Spotkanie ze znienawidzonym
Ślizgonem spowodowało, że krew szaleńczo zaczęła płynąć w jej żyłach. Czuła,
jak złość wbija w jej ciało miliony rozgrzanych szpilek, chcąc ją sprowokować
do wyładowania się na innych. Nie chciała do tego dopuścić, a przynajmniej nie
w tej chwili. Przygryzła dolną wargę i otworzyła oczy. Dostrzegła trójkę swoich
najlepszych przyjaciół, których miny wyrażały skrajnie różne emocje.
Remus był opanowany, zamyślony, a
przede wszystkim strapiony. Na początku wpatrywał się w sufit jakby szukał tam
odpowiedzi na niezadane pytanie – potem skupił się na twarzy swojej
przyjaciółki. Przez krótką chwilę wydawało jej się, że dojrzała w jego
miodowych oczach dziwny błysk, jednak szybko wmówiła sobie, że to tylko
złudzenie. Kiedy zerknęła na Petera, dostrzegła, że chłopak rozgląda się po
korytarzu z nieco zdezorientowaną, ale i zatroskaną miną. Widziała na jego okrągłej twarzy cień innego,
dość osobliwego uczucia, którego nie potrafiła dokładnie zinterpretować.
Nie zdziwiła się, patrząc na
Syriusza. Black niemal trząsł się w gniewie, mamrocząc coś pod nosem.
Podejrzewała, iż były to najróżniejsze wyzwiska i groźby kierowane pod adresem
Severusa Snape’a. Przejechała dłonią po gładkich włosach.
- Nie podoba mi się to.
Widzieliście jego minę? – spytała, obejmując się ramionami. – Ten ślizgoński
gbur ewidentnie coś kombinuje…
- Trzeba go mieć na oku – odparł
Remus, kiwając głową. – Nigdy nie wiadomo, co mu przyjdzie do głowy… a teraz,
kiedy Lily straciła pamięć i rozpoznaje jedynie Snape’a… - zaciął się, nie
chcąc wypowiadać reszty swoich myśli na głos.
A i nie musiał tego robić, ponieważ
przyjaciele doskonale go zrozumieli. Wszyscy jeszcze bardziej sposępnieli.
- W tej chwili jedyna rzecz, jaką
możemy zrobić, to sprawdzić, czy Rogacz wciąż oddycha – mruknął Syriusz,
wywracając oczami. – Ten jeleń jest zdolny do wszystkiego – dodał pod nosem,
wykrzywiając usta.
Lily poczuła, jak ogarnia ją
niewyobrażalna radość na widok najlepszego i jedynego przyjaciela. Uśmiechnęła
się szeroko, jednocześnie tłumiąc w sobie niepokój, który od przebudzenia nie
dawał jej spokoju. Patrząc się na Severusa, który z delikatnie uniesionymi
kącikami ust, siadał właśnie na skraju jej łóżka szpitalnego, miała cichą
nadzieję, że chłopak wytłumaczy jej, co tak naprawdę zaszło. Potarła czoło, a
na jej twarzy na chwilę zagościł cień grymasu. Czuła w głowie nieprzyjemną
pustkę i chciała ją wreszcie czymś zapełnić.
- Jak się czujesz? – spytał
Severus, przyglądając jej się z uwagą.
- Bywało lepiej – westchnęła. –
Czy… możesz mi opowiedzieć, co się wydarzyło? – poprosiła, przegryzając wargę.
- Z tego, co wiem, to jakiś Ślizgon
pomylił składniki, przez co eliksir wybuchł. Miałaś pecha, zapewne będąc na linii ognia – wyjaśnił zwięźle Snape.
Lily zamyśliła się. Czuła się
naprawdę zagubiona w tym wszystkim. Jej ostatnim wspomnieniem było to, jak w
wieku jedenastu lat – dzień przed wyjazdem do Hogwartu – spadła z drzewa i
straciła przytomność. Potem obudziła się i nagle ma siedemnaście lat, a w
następnym roku już kończy naukę w tej cudownej szkole. Pomiędzy jej
dzieciństwem, a czasem teraźniejszym powstała ogromna czarna przepaść, a ona
nie wiedziała, jak może sprawić, aby ona zniknęła. Poczuła nieprzyjemną gulę w
żołądku, w oczach zebrały się gorzkie łzy, które po chwili spłynęły po lekko
zarumienionych policzkach. Miała
wrażenie, że wraz z wybuchem eliksiru jakaś jej część odeszła bezpowrotnie. Załkała
cicho.
Drgnęła, kiedy Severus położył dłoń
na jej ramieniu, a potem z niepewnością przytulił ją do siebie. Z niewiadomych
przyczyn nie poczuła się tak, jak kiedyś w jego obecności. Nie czuła się już
bezpiecznie w jego ramionach… można by rzec, że nawet wręcz przeciwnie. W jej
sercu zagościł gorzki żal i tęsknota za czymś, czego nie znała. Albo nie
pamiętała. Wyswobodziła się z ramion przyjaciela i otarła łzy. W tej chwili
zapragnęła dowiedzieć się wszystkiego.
- Do jakiego domu trafiłam? –
zadała pierwsze pytanie, jakie przyszło jej na myśl.
- Gryffindoru. Ja jestem w
Slytherinie – odpowiedział szybko, w jego głosie pobrzmiewała mroczna nutka,
która nie spodobała się Lily.
Kiedyś jego głos brzmiał inaczej.
Wiedziała, że przez te lata jej przyjaciel mógł się zmienić, ale nie potrafiła
przyjąć do wiadomości, że stało to się na dużą skalę. Chciała żyć w złudzeniu,
że Severus był taki sam jak kiedyś. Przynajmniej na razie.
- A tamci… to moi przyjaciele?
W tej chwili rudowłosa doskonale
udało się zauważyć, jak Snape waha się. Ściągnęła brwi.
- No tak jakby – odpowiedział
niepewnie.
- Jak to?
- Nie ufam im. Wydają się być
twoimi przyjaciółmi, ale są bardzo zdradzieccy. Nawet nie zdążysz zareagować,
jak ci wbiją sztylet w plecy – oznajmił grobowo.
Rudowłosa nie wiedziała, czy może
wierzyć mu na słowo, ponieważ na własne oczy widziała, jak oni się o nią
martwią. I nie wyglądało to tak, jakby robili to na pokaz. Zwłaszcza tamten
czarnowłosy chłopak. Lily wciąż nie mogła pozbyć się widoku jego orzechowych oczu.
Takich smutnych i pełnych miłości. Strasznie się załamał, kiedy oświadczyła, że
nic nie pamięta. Wyciągnęła się na łóżku
i zamyśliła. Jak wiele zmieniło się przez
te sześć lat?, przeszło jej przez myśl. Martwiła się o rodziców, a nawet o
Petunię. Miała nadzieję, że w ciągu ostatnich lat pogodziła się z nią. Mimo
wszystko, była jej siostrą i wciąż ją kochała. Nie potrafiła wyobrazić sobie
tego, że już nigdy miałyby się do siebie nie odezwać.
Z rozmyślań wyrwała ją
pielęgniarka, która z nieobecną miną postawiła na szafce tace z różnymi
substancjami we flakonikach. Kiedy kobieta bez słowa wyciągnęła w jej stronę
bladoniebieski eliksir, rudowłosa przyjrzała się jej podejrzliwie. Pani Thompson wywróciła oczami.
- To dla twojego dobra. Może i nie
jest smaczny, ale bardzo skuteczny – powiedziała sucho. Z wyczekiwaniem
patrzyła na uczennicę, która jednym haustem wypiła wszystko.
- Fuj, w życiu nie piłam czegoś równie niedobrego – burknęła, oddając pielęgniarce pustą fiolkę.
Wyraz twarzy kobiety złagodniał,
kiedy podawała Lily po kolei pozostałe trzy lekarstwa. Kiedy Evans wypiła już
wszystko, z ulgą opadła na poduszkę i z zastanowieniem spojrzała na oddalającą
się kobietę.
- Czy pamięć mi wróci?
Pielęgniarka zatrzymała się. Przez
chwilę nic nie mówiła, jakby głęboko zastanawiając się nad najlepszą
odpowiedzią. W końcu odwróciła się bokiem do pacjentki i spoglądając na coś
ponad jej ramieniem, odezwała się.
- Magia posiada nieograniczone
możliwości – zaczęła spokojnie. – Jeśli w ciągu tygodnia pamięć sama ci nie
wróci, podejmiemy wszelkie środki, aby otworzyć klatkę, w której zostały
zamknięte wszystkie twoje wspomnienia. – Minął dłuższy moment, nim kobieta w
końcu odeszła, obrzucając Lily krótkim spojrzeniem.
Rudowłosa zaczęła trawić to, co
powiedziała jej pani Thompson. Odetchnęła głęboko. Wierzyła, że los jednak
postanowi nie być dla niej taki okrutny i w ciągu kilku dni jej pamięć sama
wróci. A przynajmniej chciała wierzyć.
Uśmiechnęła się cierpko do
Severusa.
- Opowiedz mi o mojej przeszłości.
____________
O kurde, to jest chyba pierwszy rozdział, który pisało mi się z taką lekkością, a ile miałam weny! :D
Nawet o opisy się postarałam, z czego jestem dumna, bo wydaje mi się, że jeśli chodzi o nie, to idzie mi nieco lepiej :).
Niestety nie ma tu dużo akcji, bo chciałam przede wszystkim przedstawić uczucia bohaterów i rozmowę Severusa z Lily, ponieważ będzie ona miała pewien wpływ na dalsze rozdziały. Co prawda, na początku chciałam na koniec dodać jeszcze jakąś scenę, gdzie by się działo coś więcej, ale w końcu stwierdziłam, że bym wtedy za dużo nawaliła. A więc, rozdział jest taki jaki jest.
Następny pojawi się oczywiście po świętach. Życzę Wam zatem Wesołego Jajka i mam nadzieję, że nie pochorujecie się po lanym poniedziałku :).
Pozdrawiam!
Witaj! ;)
OdpowiedzUsuńTen rozdział bardzo mi się podobał, kurczaczki, ten rozdział był chyba najlepszym jaki się tu pojawił. Mam nadzieję, że to nie będzie jak w tym filmie romantycznym z R. McAdams, że dopiero na końcu historii odzyska pamięć ;( ewidentnie Snape coś knuje, już nawet praktycznie delikatnie nastawia ją przeciwko przyjaciołom! A, to nietoperz jeden! Tylko wątpię, że James tak łatwo odpuści sobie Lily, dlatego, strzeż się nietoperzu! Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej :) masz świetny pomysł na tą historię i fajnie lekko piszesz ^^
Pozdrawiam serdecznie,
Liley
Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podoba, ponieważ niesamowicie lekko mi się go pisało (pomijając scenę z Jamesem, gdzie się prawie popłakałam xD). Oh, nie musisz się martwić, to by było w sumie trochę... kiczowate? Już mam pewien pomysł, tylko wciąż się zastanawiam, w ktorym momencie mam go wcielić :).
UsuńNo, James się tak łatwo nie podda,a jego upartość postaram się jak najlepiej uwydatnić :)
Wow ale fajnie piszesz ;) Weszłam dopiero dziś zupełnie przez przypadek, ale już wiem że bedę stałą czyteliczka :)
OdpowiedzUsuńTy to masz talent!
http://letmeloveyou1.blogspot.com/
No nie pamięta nawet trochę Rogasia ? :c tylko Sev'a? jesteś okrutna! no nie dobra jakoś to przeżyję, rozdział super, czekam z niecierpliwością na kolejny! :D Weny życzę ! (: /Kath z http://lily-i-james-labirynt-zycia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTen rozdział był chyba najlepszy z tych dotychczasowych, faktycznie widać, że dobrze ci się go pisało, bo wyszedł fajnie ;).
OdpowiedzUsuńA więc Lily faktycznie straciła pamięć. Dla jej przyjaciół musi to być trudne, szczególnie dla Jamesa, który przejmuje się tym, że dziewczyna, którą darzył uczuciem, nie pamięta go, i w dodatku wspomina Sevka. Jednak to i tak nic w porównaniu z tym, co musi czuć sama Lily. Nagle wymazano jej z pamięci aż sześć lat jej życia, w zasadzie cały pobyt w Hogwarcie... Nie pamięta swoich przyjaciół, co jest niespodziewaną korzyścią dla Snape'a. Ten może nadal uchodzić w oczach dziewczyny za przyjaciela, a więc może nawet wykorzystać sytuację i wmówić jej różne rzeczy, tak, by zniechęcić ją do Huncwotów i odbudować przyjaźń z dzieciństwa. Byłoby to wredne z jego strony, ale wydaje mi się, że jednak z tego skorzysta, ku niezadowoleniu Huncwotów. Przecież na pewno mu na Lilce zależy, a tu trafia mu się nagle taka okazja...
Nie mniej jednak, wątek z utratą pamięci jest bardzo ciekawy, i zastanawia mnie, jak go poprowadzisz, i czy dziewczyna odzyska kiedyś utracone wspomnienia? Na pewno jednak to wydarzenie znacząco na nią wpłynie, a także na jej relacje z otoczeniem ;).
Wreszcie przybyłam do ciebie, żeby nadrobić najnowszy odcinek. Ostatnio mam zaległości i jakoś się nie wyrabiam.
OdpowiedzUsuńOdcinek mi się podobał. Jeden z najlepszych, które powstały na tym blogu. Zdecydowanie poprawiłaś się w pisaniu opisów. Mogę śmiało powiedzieć, że opisami pokazujesz naprawdę ładne sceny :)
Niestety straciła pamięć. Żal mi jest Elizabeth, Huncwotów, ale przede wszystkim Rogacza. Starał się o dziewczynę tyle lat, no i kiedy był już z nią w związku ONA traci pamięć. To jest normalnie niczym fatum.
Snape coś knuje i to dosłownie. On zapewne chce zrobić wszystko, żeby Lily nie ufała swoim "prawdziwym" przyjaciołom. Przecież jakby nie patrzeć pamięta tylko "jego", więc on może pokazać jej przeszłość tak jak to on widział.
Chociaż zastanawia mnie to myślenie Lily, gdzie mówiła, że ONI byli tak bardzo przekonujący. Może właśnie coś takiego spowoduje, że z jednej strony będzie go słuchała, a z drugiej będzie robiła coś zupełnie innego.
Ciekawa jestem, jak to dalej rozegrasz. Na razie stworzyłaś naprawdę ładny obrazek, a teraz pewnie będziesz przechodziła do ważniejszych wątków. Oczywiście życzę weny, kochana :)
Czekam na nowy.
Oh, nie martw się. Ja też ostatnio nie mam czasu, te projekty w szkole mnie wykańczają, ale pocieszam się tym, że jeszcze jeden dzień i wolne :D.
UsuńOo, bardzo cieszy mnie to, ze widac poprawę w moich opisach. Szczerze, nawet ja to zauważyłam - poznałam po tym, że wychodzi mi jakoś mniej dialogów niż zwykle xD
Kiedy pisałam scenę z Rogaczem, niemal płakałam, dlatego też dla dobra własnej psychiki nie będę go długo i bardzo męczyła.
Tak, Snape już sobie w głowie ułożył plan, który będzie już realizowany w następnym rozdziale :).
Jeśli chodzi o Lily... to przekonacie się w następnych rozdziałach :).
Cóż, może i wymyśliłam ciekawy motyw, ale jest też on bardzo... ciążący. Chodzi mi o to, ze cały czas uważam, aby niczego nie sknocić i bardzo dokładnie myślę nad każdym słowem. Wątek utraty pamięci można rozwinąć na wiele sposobów, a ja wciąż zastanawiam się nad odpowiednią drogą, nie wiedząc, który sposób będzie najlepszy... :)
Zostałaś nominowana do Liebster Award i Versaitle Award na odszukac-prawde.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cruciatrus
Zaniedbałam komentowanie u Ciebie, wiem. I naprawdę za to przepraszam, ale miałam straszne urwanie głowy.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji bardzo serdecznie dziękuję za nominację do Versatile Award. Nie bardzo wiedzieałam, czy napisać Ci to pod rozdziałem, czy w spamie, więc uznałam, że skoro zabieram się wreszcie za skomentowanie, to mogę napisać tutaj.
Rozdział jest cudowny. Naprawdę widać, że musiało Ci się go świetnie pisać, bo czyta się też świetnie;)
Nie spodziewałam się, że ten wybuch na eliksirach będzie aż tak tragiczny w skutkach. To straszne. Zarówno dla Lily, jak i Jamesa.
W przypadku Lily, wiadomo. Sześć lat czarnej dziury zamiast wspomnień, to coś przerażającego.
James z kolei dopiero co zdobył dziewczynę, o którą starał się tyle lat, a ta ŁUP traci pamięć. Zdecydowanie ulubieńcem fortuny w tym momemencie to on nie jest.
Severus zdecydowanie chce odciąć Lily od przyjaciół, ale prawdę mówiąc wątpię, aby mu się udało, biorąc pod uwagę fakt, że zarówno ona jak i jej Gryfoni coś podejrzewają.
Bardzo podobają mi się też opisy i to, że Lily pomimo utraty pamięci wyczuwa, że coś jest nie tak, że jej przyjaciel zmienił się praktycznie nie do poznania.
Czekam na nowy rozdział i pozdrawiam
Asia-a&J
Teraz z moim sercu budzi się bestia. Nie wiem, czego bym chciała!
OdpowiedzUsuńBo z jednej strony Lily i James, przeznaczenie, los, te sprawy, a z drugiej Severus, do którego mam małą słabość. Nie wiem, dziewczyno, coś Ty ze mną zrobiła!
I przyznaję Ci rację - rozdział naprawdę wyśmienity ;)
Co tu jeszcze mogę dodać?
Jestem strasznie ciekawa, jakich historii naopowiada jej Snape i czy będą chociaż ciut zgodne z prawdą.
I czekam na dalszy rozwój wydarzeń. :)
Pozdrawiam!
Eileen
[Przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział]
Przepraszam, że dziś, ale dopiero znalazłam czas.
OdpowiedzUsuńJames pomyślał, że to jakiś żart. Szczerze, ja też miałam taką nadzieje. Lily chciała mu zrobić na złość za to wszystko i to był taki kawał. Jednak, gdy zareagowała na niego jak na obcego człowieka, a potem wspomniała o Severusie. Czułam jak serce mi się kraja. Nie byli oni parą, nie byli nawet blisko, ale wiedząc, co chłopak do niej czuje wyobraziłam sobie, jak musiał poczuć się dotknięty w tej chwili. Jakby ktoś zadał mu cios prosto w serce. Snape'a lubię naprawdę, jednak w tej chwili znienawidziłam go całkowicie. Musiał się pojawić w tej historii teraz? Dobrze to wymyśliłaś, ale cały czas tak szkoda mi Pottera...
Dobrze, że Lily całkowicie mu nie ufa. Powinna zachować dystans, nie wiadoma co on jej naopowiada. Byleby nie kłamał, to nie w jego stylu. Chyba. Może odzyskać jej przyjaźń i byłoby to ciekawe, jednak niech nie mami jej oczu, błagam. I mam nadzieje, że w kolejnym rozdziale pokażesz nam, co w tym czasie dzieje się z Potterem. Przepraszam, że tak go rozpamiętuję, ale chyba mam zły dzień i to dlatego.
Wybacz jeszcze raz, że mój odzew na rozdział pojawił się dopiero teraz.
Pozdrawiam, L. ;*
Nic się nie stało, ja też często nie mam czasu :).
UsuńJa przy tej scenie prawie płakałam, ale niestety musi ona być i będzie jeszcze kilka takich scen. Jednak pamiętaj, że jest to opowiadanie o Huncwotach, więc zadbam o to, aby nie zabrakło i śmiechu :).
Nie to, że będzie kłamał, ale troszkę podkoloryzuje niektóre rzeczy i przedstawi Lily tylko te złe rzeczy, które zrobili Huncwoci. Oj, nie martw się, w następnym rozdziale będzie trochę Rogiasia, bo ja sama długo bym nie mogła bez niego wytrzymać ^^.
A ja Ci mówię jeszcze raz, że nie masz za co przepraszać :).
Pozdrawiam! ;*
Szybciej szybciej szybciej szybciej... Jak narazie tylko to powtarzamw myślach. Czasem przeplotę to z "fantastyczny rozdział".
OdpowiedzUsuńChcę więcej! I szybciej!
Nieeeee, ja się boję co Snape wykombinuje, niech nie skłóca Lily i reszty, szczególnie jej z Jamesem :( I niech w miarę szybko wróci jej pamięć!
Poza tym to życzę gigantycznej weny, pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy!
Na blog wpadłam przypadkiem, ale że uwielbiam Lily i Huncwotów, postanowiłam zostać dłużej i sobie poczytać. Co prawda, myślałam, że będzie to kolejna nudna opowieść jakich wiele w blogowym świecie, ale mile mnie zaskoczyłaś. Ciekawy pomysł na fabułę, nie powiem. Przynajmniej będzie się coś działo, a wydarzenia nie będą stały w miejscu, jak to czasami się zdarza. Poza tym, bardzo fajnie piszesz, a rozdziały czyta się lekko i przyjemnie, więc jest to kolejny plus. I chyba się tutaj zadomowię, bo jestem niezmiernie ciekawa co wymyślisz w następnych rozdziałach :) Życzę więc powodzenia w prowadzeniu bloga, weny oraz jak najwięcej komentarzy! I mam nadzieję, że następny rozdział dodasz jak najszybciej. Tymczasem serdecznie zapraszam do siebie, może zainteresuje cię moja historia -> http://corvitrum.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńach... patrząc na Cintię myślałam, że opowiadanie będzie o Ginny, albo młodym pokoleniu. Cóż, jednak padło na Huncwotów? Niech będzie ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój styl, bez niepotrzebnych udziwnień. Lekki. przyjemny. Wszystkiego jest akurat. Opisz, emocje, dialogi. Super.
masy ciekawy pomysł, który wyróżnia Cię na tle tej tematyki.
Za Jamesem nie przepadam. Ze wszystkich Huncwotów chyba właśnie jego darzę najmniejszą sympatią, ale nie powiem, zrobiło mi się go szkoda w tym rozdziale. Oczywiście na piramidzie górą zawsze będzie dla mnie Severus, no ale ja miękka i romantyczna klucha jestem, więc wiesz :)
pozdrawiam, a jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie na http://czas-proby.blogspot.com/
Ojej, co tam, ze nie ma wiele akcji, jak i tak wciągnęłaś mnie niesamowicie! I jej, Severus... taak, to trochę komplikuje sprawę, z pewnością coś kombinuje i będzie chciał dopiec Gryfonom... ale bardzo spodobało się za to to, że Lily zauważa jakąś zmianę i nie uda mu jakoś bezgranicznie, po ma z nim wspomnienie sprzed sześciu lat. W końcu w ciągu tak długiego czasu wszystko mogło się zmienić i właśnie się zmieniło. I coraz bardziej żal mi Pottera, ile on się musi nacierpieć, najpierw dziewczyna mówi mu, iż go nie pamięta, a następnie woła po Snape'a :< Świetnie opisałaś wszystkie ich uczucia, naprawdę przeżywałam te rozdział, jestem pod wrażeniem tego, jak piszesz! :)
OdpowiedzUsuń"chłopak znał tą minę" tę minę:) Patrz na końcówki uważnie, one wskażą jaka literka po "t":)
OdpowiedzUsuńJestem urzeczona! Reakcje bohaterów - super, rozterki Lily - miodzio, kreacja Seva - orzeszki <3 Naprawdę nie mogę się nachwalić, a uwierz mi, ja nie często to robię, zazwyczaj staram się krytykować, by komuś coś doradzić, coś pomóc, a czasem jestem wredotą, bo widzę, że ałłtoreczka w piórka obrosła, to piszę, jeśli coś jest, że nie jest zbyt pięknie:) Ale tutaj... Jestem wniebowzięta:3 Opisy, dialogi - wszystko się trzyma całości, nic nie odstaje, brawo^^ Dzięki Twojemu blogowi polubiłam FF - aż zacieram rączki na myśl o czymś tylko Twoim, myślałaś o tym? A może coś masz, tylko ja jestem ślepa i nie zauważyłam? Bardzo chętnie, bym przeczytała, jeśli trzyma taki poziom jak Szeptane, to z pewnością będę szczęśliwą Czytaczką :D
P.S. Wybacz za chaos moich komentarzy... Ale ja ich pisać nijak nie umiem XD
Witaj ponownie!
OdpowiedzUsuńTo znowu ja ze swoim chaotycznym bełkotem, na pewno się cieszysz. XD
Oglądałam wczoraj Pamiętnik i na początku rozdziału, kiedy wszyscy dowiedzieli się, że Lilka nie udaje i naprawdę straciła pamięć to... Nie mogłam pozbyć się z głowy twarzy Goslinga! Drugi film, z którym mi się skojarzyła utrata pamięci to ten z Tatumem - I że cię nie opuszczę. Na oby dwóch spłakałam się niemal tak bardzo, jak na Mustangu z Dzikiej Doliny, ale nie ważne! Odbiegam od tematu.
Lilka nie pamięta nikogo z wyjątkiem Severusa, który już ma w głowie nikczemny plan wpojenia rudowłosej, że Huncwoci nie są godni zaufania, blabla. Elizabeth nie przepada za Snape'm, a wyznam Ci w sekrecie, że ja widzę między nimi miłość. XD HAHA, shippuję Severusa i Liz! Wolność dla shipperów!!!
Powracając do opowiadania: James się załamał, Łapa się martwi, Lunatyk w ogóle się w tym rozdziale nie odznaczył, wręcz zapomniałam o nim w pewnej chwili... A Glizdogon? On wydaje mi się trochę przygłupawy i chyba taki jest. Chyba na pewno.
Ciąg dalszy nastąpi pod czwóreczką.
Hah, nic dziwnego, że skojarzyło Ci się z "I ze cię nie opuszczę", ponieważ to włąśnie ten film mnie zainspirował do napisania takiej a nie innej historii ;]
UsuńHahha, Liz i Snape? Serio? Haha, ja nawet nie pomyślałabym, że oni mogliby być razem! ;p
No cóż, w początkowych rozdziałach taki się wydaje, lecz pozniej jego postac jest bardziej rozwinięta ;p
Nie ma co, Severus dostał najlepszą kartę od życia, jaką mógł.Zacząć wszystko od nowa. Posiadać (bo tylko tak to można nazwać) na własność biedną Lily. Wmówić jej, że ludzie wokół niej to banda zdradzieckich debili (z ostatnim określeniem można by było nawet polemizować^^). Słowem, nieograniczone możliwości. Bo w końcu komu ufać? Znanym Nieznanym ludziom, czy może swemu przyjacielowi?
OdpowiedzUsuńSkładam Allahy za wszystko, co znalazłam na tym blogu.
Fenk ju wery macz!
Kiedy Snape wszedł do skrzydła szpitalnego wiedziałam , że nic dobrego z tego nie wyjdzie
OdpowiedzUsuń